Przejdź do treści

Chciałam wzmocnić paznokcie, a „w gratisie” dostałam zdrowszą cerę

Chciałam wzmocnić paznokcie, a "w gratisie" dostałam zdrowszą cerę /fot. Ela Kowalska
Chciałam wzmocnić paznokcie, a "w gratisie" dostałam zdrowszą cerę /fot. Ela Kowalska
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W ostatnich latach byłam niekwestionowaną królową hybrydy, a dodatkowo – pokochałam doczepy, które sprawiły, że mogłam zarzucać włosami prawie tak samo jak influencerki z Instagrama. Niestety, okazało się, że bycie piękną ma swoją cenę. Zapłaciły ją przede wszystkim moje paznokcie. Dlatego postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i wzmocnić je od wewnątrz przy pomocy suplementu WIMIN Zdrowy Blask.

 

Zabiegana królowa hybrydy

Szczerze powiedziawszy, to nie pamiętam czasów, kiedy nosiłam niepomalowane paznokcie. Hybryda nieprzerwanie więc króluje na moich dłoniach i stopach od dobrych 5-6 lat. Jeszcze kiedy moimi paznokciami zajmowała się cudowna pani Ania, kilka razy w roku robiłam przerwę. Jednak od czasu, kiedy zaczęłam pracować jako freelancerka, a mój grafik zaczął zależeć od liczby zleceń i klientów – postanowiłam robić paznokcie samodzielnie. Każda z nas wie, że u dobrej manikiurzystki (a taką była i jest pani Ania) trzeba  „bukować” terminy na kilka tygodni do przodu. A ja – z powodu pracy nie bardzo mogłam to robić. Nigdy nie wiedziałam, co będę robić w kolejnym tygodniu, nie mówiąc już o przyszłych miesiącach. Do tego, na rynek zaczęły wchodzić zestawy do domowego robienia hybrydy. Postanowiłam więc spróbować.

Oczywiście – przerwy, o które dbała pani Ania, odeszły w niepamięć. I o ile nałożenie hybrydy nie należy do rzeczy skomplikowanych, to jej prawidłowe ściąganie zawsze było dla mnie wyższą szkołą jazdy. Zdarzało mi się więc niekiedy hybrydę zdzierać. Moje paznokcie i tak wytrzymały długo pod tymi warstwami lakieru. Jednak, kiedy w wakacje postanowiłam w końcu dać im odetchnąć, okazało się, że są niewiarygodnie miękkie i cienkie. W żaden sposób nie byłam w stanie ich zapuścić, bo po prostu się rozrywały.

Dlatego wzmocnienie paznokci było moją główną motywacją, gdy sięgałam po WIMIN Zdrowy Blask. Po trzech tygodniach stosowania preparatu zauważyłam, że moje paznokcie szybciej rosną. Co jednak jest dla mnie najważniejsze – przestały się łamać. To dowód na to, że z tygodnia na tydzień odzyskują swoją moc i siłę. Oczywiście, staram się również wzmacniać je od zewnątrz – stosując odpowiednie odżywki. Mam nadzieję, że po kolejnym miesiącu stosowania odżywek i WIMIN Zdrowy Blask, moje paznokcie wzmocnią się na tyle, że będę mogła wrócić do swojej ukochanej hybrydy. Tym razem jednak – skorzystam z usług profesjonalnego salonu i nie będę zdzierać hybrydy, jednym okiem oglądając serialowy hit na Netfliksie.

Bad hair day? Już nie!

Poprawie uległa również kondycja moich włosów – a tu również było trochę do zrobienia, bo od kilku lat regularnie je przedłużam. Dodatkowo od paru miesięcy miałam kłopot z przetłuszczającą się skórą głowy. Mimo stosowania odpowiednich szamponów miałam poczucie, że problem ten zamiast znikać, wręcz się nasilał. WIMIN Zdrowy Blask sprawił, że gubię trochę mniej włosów i nie muszę ich myć codziennie. To zapewne zasługa znajdujących się w jego składzie cynku i selenu.

Te dwa minerały od lat znane są ze swojego korzystnego działania na włosy i paznokcie. Warto dodać, że cynk korzystnie wpływa także na układ odpornościowy oraz wspiera utrzymanie równowagi hormonalnej. Z kolei selen dostarczany jest w organicznej, wysoko przyswajalnej przez organizm formie selenometioniny. Najprawdopodobniej to właśnie dlatego można tak szybko dostrzec pierwsze rezultaty działania preparatu WIMIN Zdrowy Blask.

Ola Dejewska

Cera jak po zabiegu medycyny estetycznej

Największą jednak zmianę zauważyłam na swojej twarzy. Było to dość nieoczekiwane, gdyż – tak jak pisałam na początku – zależało mi przede wszystkim na odbudowie kondycji paznokci i włosów. Co się więc zmieniło? Przede wszystkim mam wrażenie, że moja cera się uspokoiła – na pewno na twarzy pojawia się mniej wyprysków i jest ona bardziej świeża. Zwróciła mi na to uwagę moja mama, która była przekonana, że poddałam się jakiemuś zabiegowi medycyny estetycznej. Tymczasem, ja po prostu regularnie po śniadaniu zażywałam swoją dawkę suplementów.

Wcześniej często zmagałam się z zaczerwienieniem, które pojawiało się na moich policzkach. Była to konsekwencja trądziku różowatego. Kilka miesięcy temu zaczęłam stosowanie nowych, naturalnych kosmetyków. Jestem przekonana, że ich działanie zostało wzmocnione przez WIMIN Zdrowy Blask.  Obecnie moja cera ma jednolity koloryt, a zaczerwienienia pojawiają się na niej sporadycznie. W tym przypadku to zasługa ekstraktu z pomidora, czyli likopenu, który odpowiedzialny jest za kolor tego warzywa. 1 kapsułka WIMIN Zdrowy Blask zawiera go tyle, co ok. 1 kg tych zdrowych warzyw. Likopen to składnik poprawiający odcień skóry. Ponadto, dzięki swoim właściwościom przeciwutleniającym spowalnia procesy jej starzenia. Swoje „dołożył” też zapewne beta-karoten, który poprawia pigmentację skóry, nadając jej równomierny, zdrowy koloryt.

Z pewnością nie jest to ostatnie opakowanie tego suplementu, które skonsumuję. Ponieważ widzę pozytywne rezultaty na włosach i paznokciach, będę zażywać jedną kapsułkę dziennie przez najbliższe kilka miesięcy. Chętnie wrócę też do tego suplementu latem, gdyż ma on minimalizować niekorzystne działanie promieni słonecznych UVA na skórę. Będzie mi służył jako wewnętrzne wsparcie dla kosmetyków do opalania.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: