Przejdź do treści

Operacje plastyczne – tłuszcz pożądany

Operacje plastyczne – tłuszcz pożądany
Zdjęcie: shutterstock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Życie jest okrutne. Czemu to, co zjemy, nie idzie nam, kobietom, głównie w biust, a mężczyznom w ramiona, tylko pcha się tam, gdzie nie trzeba – w brzuch, biodra i uda?! Gdyby tak tłuszcz wędrował w inne miejsca… Naukowcy wcale nie są od tego tacy dalecy!

Szczerze mówiąc, zawsze przerażała mnie myśl, że mogłabym pod skórą nosić ciała obce, choćby w postaci implantów piersi, które ponoć wybuchają (sic!), pękają i w ogóle są całkowicie niezintegrowane z ciałem. Być może już wkrótce tego typu problemy przestaną istnieć, bo właśnie zakończyły się testy na ludziach z zastosowaniem „ulepszonego” lipofillingu. Prognozy są bardzo optymistyczne.

Lipofilling, czyli wypełnianie tłuszczem (pobranym z brzucha lub ud) ust, zapadniętych policzków lub zmarszczek, jest stosowany coraz powszechniej w chirurgii estetycznej. Nowość polega na tym, że naukowcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Kopenhadze wzbogacili tkankę tłuszczową o komórki macierzyste, co dało dużo lepsze rezultaty. Tłuszcz ma to do siebie, że nie jest stały, wchłania się, zmienia, przez co zabiegi normalnie trzeba czasem powtarzać. Nie zawsze rezultat jest od razu zadowalający. Za to dzięki komórkom macierzystym udało się zachować ponad 80 proc. wszczepionego materiału po 4 miesiącach od operacji. Dla porównania, po zabiegu tradycyjną metodą, zachowało się zaledwie 16 proc. tego, co wszczepiono.

Nie wiadomo dokładnie, jak to się dzieje, ale są pewne przypuszczenia. Komórki macierzyste prawdopodobnie powodują lepsze ukrwienie tych miejsc, dlatego rezultat udało się utrzymać dłużej. Możliwe też, że same przekształciły się w dojrzałe komórki tłuszczowe. Lub stymulują inne komórki do namnażania. Ta ostatnia wersja trochę mnie niepokoi, bo kiedy komórki miałyby niby wiedzieć, że trzeba przestać się namnażać? W każdym razie naukowcy wróżą karierę swojej metodzie i uważają, że będzie miała również duże zastosowanie w onkologii, na przykład w rekonstrukcji piersi po mastektomii.

Jeśli ktoś planuje poprawiać Matkę Naturę, a szuka bezpieczniejszych rozwiązań, to myślę, że warto poczekać jeszcze trochę na rozpowszechnienie tak obiecującej metody.

Podoba Ci się ten artykuł?

Podoba Ci
się ten artykuł?