Body positive, czyli dlaczego nie musisz kochać swojego ciała, aby dobrze się w nim czuć?
Zdominował Instagram, zapoczątkował mikro rewolucję w świecie mody, złamał stereotypy i stanął w opozycji do kultu nierealnego kanonu piękna. Nie jest promocją otyłości ani samouwielbieniem czy ślepą fascynacją sobą. Ruch body positive to nurt, który lansuje modę na akceptację własnego ciała. Jak żyć w zgodzie ze sobą i jakie korzyści płyną z przyjaźni ze swoim ciałem – radzi psycholog, Karina Milan-Szymańska.
Motto ruchu body positive brzmi: „Wszystkie ciała są dobre: i te szczupłe, w pocie czoła wypracowane na siłowni, i pełniejsze, z cellulitem, fałdkami na brzuchu czy rozstępami”. Piękno tkwi w różnorodności i normalności. Body positive to bycie życzliwym dla swojego ciała, dla siebie i dla innych. To przyzwolenie sobie i innym na korzystanie z życia bez względu na to, w jakim ciele przyszło nam to robić. To akceptowanie ciał takimi, jakie są oraz codzienne uczenie się szanowania ich.
Nie musisz kochać, zaakceptuj
W body positive nie chodzi o to, by wyglądać w określony sposób. Nie chodzi o metamorfozę, o publikowanie zdjęć przed i po, o dzielenie się historią, jak tego dokonałyśmy. Nie chodzi o zmianę, ale o praktykowanie akceptacji. W body positive chodzi o ciężką pracę, którą należy włożyć w życie w zgodzie ze swoim ciałem niezależnie od wieku, doświadczeń i zmian z nich wynikających. Zmieniamy się każdego dnia. Za pięć lat możesz wyglądać zupełnie inaczej niż dziś. Po ciąży twoje ciało będzie wyglądało zupełnie inaczej niż przed. Nie zakochuj się w jednej wersji siebie, bo ona nie jest ci dana na zawsze, a jeśli będziesz próbowała ją zatrzymać, to twoje życie będzie zdominowane przez walkę z naturalnymi oznakami starzenia się. Chcesz tego? Miłość do ciała nie jest konieczna, więcej dobrego zrobisz, jeśli je zaakceptujesz i uszanujesz. Możesz zhakować rzeczywistość i przyswoić kilka trików, które ułatwią ci proces akceptacji.
Nie obserwuj osób, które sprawiają, że odczuwasz potrzebę zmiany swojego ciała
Media społecznościowe są zarówno źródłem inspiracji jak i kompleksów związanych z wyglądem. Badania pokazują, że korzystanie z nich może zmienić sposób, w jaki postrzegamy siebie i swoje ciała. Zatem, jeśli czujesz, że po przeskrolowaniu zdjęć jakiejś użytkowniczki, zaczynasz źle myśleć o swoim ciele – przestań ją obserwować. Nie śledź na Instagramie kobiet, które wrzucają zdjęcia przed i po, ponieważ tego typu zestawienia mają na celu porównywanie jednego rozmiaru do drugiego i jednocześnie wartościowanie, że ten o 15 kg mniejszy jest lepszy.
– Żyjąc w zgodzie ze swoją fizycznością, akceptując ją, rozwijamy w sobie życzliwość do samego siebie – podkreśla psycholog, Karina Milan-Szymańska.
Zacznij obserwować profile, które skupiają się na różnorodności
Zamiast katować się profilami dziewczyn, po których oglądaniu czujesz, że spada ci samoocena, zajrzyj na te, które przedstawiają bardziej różnorodne sylwetki. Trend na body positive silnie zakorzenił się w mediach społecznościowych. Nietrudno o profile, które skupiają się na ciałopozytywności.
RozwińAshley Graham, Iskra Lawrence, Tess Holiday, Amy Schumer – to tylko kilka profili instagramowych, które warto dodać do obserwowanych. Wszystkie otwarcie mówią o swoich niedoskonałościach i pokazują je na zdjęciach. Dbają o swoje ciała, ćwiczą, ale zamiast tuszowania krągłych bioder czy ud, wybierają prawdę i naturalność.
Nie brakuje również polskich profili dziewczyn, które traktują o akceptacji swojego ciała: Ciałopozytyw, Dobre Ciało, Body Hair Movement (włosopozytywne konto), Aleksandra Domańska, Katarzyna Nosowska, Ewa Zakrzewska, Zosia Zborowska.
W wyniku pozytywnego kultu ciała powstało wiele hasztagów, które warto prześledzić, by zobaczyć skalę ciałopozytywności: #IWokeUpLikeThis, #EffYourBeautyStandards, #HonorMyCurves, #CelebrateMySize, #GoldenConfidence i #ImNoModelEither.
Nie próbuj zmieniać swojego ciała na siłę
Psycholog, Karina Milan-Szymańska podkreśla, że w obecnych czasach ciało zaczęło być traktowane jako narzędzie. – Jego odpowiednie potraktowanie ma nam zapewnić szereg korzyści od zdrowia i urody po zdobycie przywilejów takich jak lepsze stanowisko pracy, akceptacja społeczna czy podziw. To niestety powoduje, że emocjonalnie dystansujemy się od swojego ciała – wyjaśnia psycholożka.
RozwińJeżeli nasze treningi będą motywowane chęcią dorównania wyglądem innym dziewczynom, szybko postawimy sobie wymagania i zaczniemy forsować nasze ciała wyczerpującymi treningami i restrykcyjnymi dietami. Tym samym będziemy ignorować sygnały, które wysyła nam organizm, czyli zaczniemy zaniedbywać nasze zdrowie.
– Odcinając się mentalnie zyskujemy większą łatwość w przekraczaniu własnych granic, w zadawaniu sobie często fizycznego, ale i psychicznego bólu. Brakuje nam współczucia i troski dla samego siebie. – wyjaśnia psycholog.
Zanim udasz się na trening, postaw sobie pytanie, po co to robisz: żeby poprawić kondycję czy idziesz tam, bo czujesz, że musisz, a nie chcesz? Czujesz wewnętrzną potrzebę czy presję?
Nie rozpamiętuj, tylko zatroszcz się o swoje ciało
Jeśli przestaniesz tracić czas na zamartwianie się o to, jak wyglądałaś 5 lat temu albo jakbyś wyglądała po zgubieniu 10 kg, zaczniesz skupiać się na byciu tu i teraz, i czerpaniu radości z teraźniejszości. Porzuć kontrolę nad swoim ciałem i doceń to, co masz w tej chwili. Zadbaj o siebie, zrób swojemu ciału przyjemność.
– Umiejętność okazania sobie wsparcia, życzliwego zrozumienia czy współczucia jest źródłem odporności psychicznej. Rozumienie i umiejętne czytanie sygnałów z ciała może być dla nas ogromnym wsparciem. Jeśli znamy siebie, swoje fizyczne reakcje i traktujemy swoje ciało z życzliwością – tak jak swojego dobrego przyjaciela, to reagujemy na jego potrzeby – wyjaśnia psycholog.
Dzięki temu – zdaniem psycholog – gdy coś boli, nie zaniedbujemy tego, a udajemy się do specjalisty. – Gdy sięgamy po jedzenie, wybieramy takie, które jest dla nas najlepsze. Gdy czujemy zmęczenie czy skołowanie, pozwalamy sobie na relaks i odpoczynek. I co ważne, gdy czujemy, że ktoś przekracza nasze granice, rani nas, chronimy się przed złym wpływem – dodaje.
Nie musisz lubić każdej części swojego ciała
Pamiętaj, że nie musisz lubić każdej części swojego ciała, bo to może wydawać się bardzo odległe i nierealne. Z podobnego założenia wychodzi Kaja Szulczewska, założycielka profilu Ciałopozytyw.
– Wywieranie na sobie takiej presji to złudna droga. Ja np. nie uważam moich łydek z włosami za piękne, nawet może nie do końca je jeszcze akceptuję, ale uważam, że nie muszę wszystkiego w swoim ciele kochać, żeby czuć się z niego zadowolona. Należy powiedzieć sobie, że przecież są inne ważne rzeczy. Nie muszę być zachwycona całym moim ciałem i wszystkiego na 100 proc. akceptować, aby być spełniona i szczęśliwa. Takie odpuszczenie i wrzucenie na luz w tej gonitwie za kanonem i byciem idealną bardzo pomaga – wyjaśniła.
W rozmowie z Hello Zdrowie zdradziła, że praca nad własnymi kompleksami jest jednym ze sposobów na budowanie własnej akceptacji. – Zastanowienie się skąd one się wzięły i zobaczenie, że często to nie są nasze kompleksy, tylko naszych rodziców lub bliskich, którzy je na nas przerzucili. To praca psychologiczna, samodzielnie czasem ciężko jest to rozpracować – wyjaśniła.
Polecamy
„Jest OK nie być OK ze swoim ciałem” – mówi Betty Q, performerka burleski
Aneta Zając: „Lubię siebie. To jest jedyny pewnik, niezależnie od tego, co świat ma do powiedzenia na mój temat”
„Robiłam wszystko, żeby nie ściągać na siebie spojrzeń, nie przyciągać uwagi”. Iza Sakutova o życiu z dużym biustem
Czy usuwanie tatuażu jest możliwe? Ile kosztuje?
się ten artykuł?