Przejdź do treści

„Tatuaż dla niektórych nadal mentalnie bywa nie do przeskoczenia”. O mitach związanych z tatuowaniem mówi Kaja Karolina Chodorowska

„Tatuaż nadal mentalnie bywa nie do przeskoczenia”. O mitach związanych z tatuowaniem mówi Kaja Karolina Chodorowska / arch. prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Przychodzą do mnie osoby, które mają naprawdę fajne, niedawno zrobione dziarki i chcą je zakryć, bo choć im się podobają, nie podobają się innym. Bardzo przykre, że przejmują się, że ktoś ich krytykuje: „po co masz taki tatuaż?”, „co on niby przedstawia?”. Zdarza się, że ktoś przykrywa napisy, takie wybrane specjalnie dla niego – mówi Kaja Karolina Chodorowska, tatuażystka.

 

Agnieszka Łopatowska: „- Ty kur*o! – drze się za mną baba na ulicy. Na początku nie myślałam, że to do mnie, ale dziwne spojrzenia przechodniów sprawiły, że się obejrzałam. – Ch*ja se na czole wytatuuj! – drze się dalej elegancka, starsza pani. Już wiem, że to do mnie. Odwracam się i idę dalej” – uderzyła mnie sytuacja, którą opisałaś na Instagramie. Od czasów, kiedy tatuaże kojarzyły się wyłącznie z subkulturą więzienną, minęły dekady, a nadal zdarzają się takie reakcje, choć ciągle trudno w to uwierzyć. Jak myślisz, skąd to się bierze?

Kaja Karolina Chodorowska: Kilka dekad temu faktycznie tatuaże kojarzone były z kryminałem czy półświatkiem. Pokolenia, które to pamiętają, jeszcze chodzą po ulicach i dla nich nic się nie zmieniło. Fakt, że widzą w telewizji wytatuowane gwiazdy i celebrytów, niewiele zmienia w ich świadomości. Nadal jest to dla nich mentalnie nie do przeskoczenia. Moi klienci, którzy mają widoczne tatuaże i pracują w wyeksponowanych miejscach, na przykład z dziećmi, przyznają, że choć coraz rzadziej, ale nadal słyszą komentarze na ten temat. Tatuaż w Polsce jest zjawiskiem dosyć młodym. Zaczęliśmy się tatuować w latach 90., czyli nie tak dawno. Dłużej też widać je na ulicach większych polskich miast, w mniejszych nadal pojawiają się na mniejszą skalę.

Nie mogę zrozumieć, a to dotyczy nie tylko tatuaży, ale i wyglądu, poglądów czy orientacji seksualnej – dlaczego ludziom wydaje się, że jest ogólne przyzwolenie na to, że można kogoś krytykować. Ktoś źle zrozumiał wolność słowa. Nie oznacza ona, że możesz ranić ludzi na prawo i lewo, obrażać ich. Możesz myśleć, czy coś ci się podoba, czy nie, nie masz „kagańca” na mózgu, ale jeśli nikt cię nie pyta o zdanie, które na dodatek nic nie wniesie, to daj sobie spokój. Zdarzają mi się sytuacje, kiedy rozmawiamy gdzieś na temat tatuaży i ktoś komentuje: „nigdy bym sobie czegoś takiego nie zrobiła”…

Odpowiedziałabym: „to sobie nie rób”.

A ja odpowiadam: „ale mnie to nie obchodzi!”. Niech, w dodatku niepytani, nie komentują i nie obrażają ludzi, bo to jest krzywdzące.

Co ludzi najbardziej drażni w tych, którzy mają tatuaże? Inność?

Ludzie nie mogą zrozumieć tego, że można wprowadzać w swoim ciele jakieś zmiany na stałe. Włosy, makijaż czy ubranie możesz zmienić, a tatuaż nadal jest uważany za dekorację permanentną, co do której wykonania decyzje są podejmowane impulsywnie, co oczywiście też się zdarza. Ale nawet jeśli to świadoma decyzja, ludzie są przerażeni faktem, że ktoś może się zdecydować na nieodwracalne.

Zdjęcie z programu „Najgorsze polskie tatuaże”

Jakich tatuaży najczęściej ich posiadacze chcą się pozbyć?

Przeróżnych. Bardziej chodzi o powód, z jakiego chcą go zakryć, a nie co on przedstawia. Widzę już kilka powodów, które wpływają na taką decyzję. Pierwszy jest taki, że tatuaż jest już nieaktualny – stary i nieładnie wygląda. Technologia poszła do przodu, współczesne tatuaże świetnie wyglądają, mamy znacznie lepsze maszynki, materiały, tusze i umiejętności.

Drugi: tematyka się zdezaktualizowała. Ktoś już nie czuje, że jest z nim związany, pomijając nawet imiona byłych partnerów, ale zakrywa dawne wspomnienia, wrażenia, uczucia, zainteresowania, hobby, które już go nie dotyczą. A trzecim powodem, który teraz pojawia się dosyć często, jest zupełnie nowy, zaskakujący dla mnie trend. Przychodzą do mnie osoby, które mają naprawdę fajne, niedawno zrobione dziarki i chcą je zakryć, bo choć im się podobają, nie podobają się innym. Bardzo przykre, że przejmują się, że ktoś ich krytykuje: „po co masz taki tatuaż?”, „co on niby przedstawia?”. Zdarza się, że ktoś przykrywa napisy, takie wybrane specjalnie dla niego.

Cytaty, motta życiowe?

Ktoś wytatuował sobie na przykład na ręce „Stay strong”, żeby dodawać sobie siły. A kiedy ludzie widzieli ten napis, pytali o niego. Kiedy co chwilę musiał się z niego tłumaczyć, tatuaż zaczął być dla niego bardziej uciążliwy, niż motywujący. Denerwował się, że ludzie zwracają na niego uwagę, pytają o niego i go komentują. Przyszła kiedyś klientka z ładnym, dość świeżym tatuażem. Zapytałam, czemu chce się go pozbyć, a ona odpowiedziała, że koleżanka go wyśmiała. Już przestało mieć dla niej znaczenie, że był przemyślany, wybrany, wyczekany. To kwestia osobowości. Jedni są na tyle mocni i uparci, że się nie przejmują, ale ogólnie ważne jest, żebyśmy byli akceptowani, bo dyktuje nam to nasza natura dążąca do przynależności i akceptacji w społeczeństwie. Chcemy się podobać. Jeśli słyszymy negatywne komentarze, staramy się dopasować.

Kiedy ktoś zgłasza się do ciebie z pomysłem wykonania tatuażu, przedstawiasz mu jakieś zasady, którymi się kierujesz w swojej pracy tak, żeby później nie żałował?

Weryfikuję to już na etapie umawiania się. Zakładam, że trzeba szanować czas i klienta, i mój. Żeby nasza praca przebiegła w miarę sprawnie, ustalam detale jego tatuażu już na etapie korespondencji, żeby mieć pewność, że wszystko pójdzie dobrze. Możemy wtedy rozmawiać o tym, jakie są możliwości, ale na naszej sesji już potrzebuję mieć konkrety: w jakim miejscu, jaka wielkość, co ma na nim być. Sam projekt dopracowujemy już na miejscu, ale musimy mieć tę bazę. Powtarzam, że dla mnie jest tylko jedna grupa ludzi, którzy nie powinni mieć tatuażu – to osoby niezdecydowane. To jest decyzja na całe życie. Wiem, że są lasery, którymi można tatuaż usunąć, można go zakryć, ale nadal to zbyt skomplikowane i kosztowne, żeby myśleć, że można zrobić coś, co zaraz bez problemu się zmieni. Jeśli ktoś nie jest zdecydowany na tatuaż, ja nie chcę brać odpowiedzialności za pracę z nim.

Zasłaniasz się jeszcze jakąś „klauzulą sumienia”?

Nie wytatuowałabym nic, co kogokolwiek by obrażało. Nie wchodzą w grę żadne tatuaże siejące nienawiść i krzywdzące. Na szczęście pytania o takowe nigdy mi się nie zdarzyły. Odmawiam wykonania tatuażu, jeśli nie pasuje do mnie stylistycznie. Jeśli nie zajmuję się daną techniką, odsyłam do kogoś, kto zrobi to lepiej ode mnie.

Ile w tatuażyście jest psychologa?

Chyba dużo! Jest to specyficzna branża, bo klienci naprawdę się u nas otwierają i spędzamy ze sobą dużo czasu w bardzo bliskim, wręcz intymnym kontakcie. Pomijając sam fakt, że ich dotykam, to już przełamanie granic. Mamy dużą dozę zaufania. Naprawdę wiążę się z klientami, wracają do mnie, znamy swoje historie. Słyszę dużo opowieści, bo tatuaż zawsze czegoś dotyczy – rodziny, wspomnień… Sesja często jest podwójna – i tatuażowa, i „terapeutyczna”.

Moi klienci, którzy mają widoczne tatuaże i pracują w wyeksponowanych miejscach, na przykład z dziećmi, przyznają, że choć coraz rzadziej, ale nadal słyszą komentarze na ten temat. Tatuaż w Polsce jest zjawiskiem dosyć młodym

Pamiętasz historię, która cię szczególnie poruszyła?

Było ich naprawdę mnóstwo. Ale jedna z ostatnich: zakrywałam tatuaż dziewczynie, który był znakiem nieskończoności z wkomponowanym napisem „love”. Historia była przykra, bo jej chłopak zginął w wypadku motocyklowym. Lata cierpienia poświęciła pamiętaniu o tej miłości, ale ma już swoją rodzinę, więc postanowiła zamknąć ten etap, pożegnać się z tym uczuciem. To było takie bardzo symboliczne i romantyczne. Nie zakrywanie w złości, ale postanowienie, że zamknie ten etap i pójdzie dalej.

Czym go zakryłaś?

Delikatną bransoletką z kwiatuszków, na których siedzi motylek, który oznacza jej córeczkę.

Piękne!

To są takie drobne, ale bardzo wartościowe historyjki. Kolejna: przyszedł mój stały klient, który ma już kilka tatuaży ode mnie, i przyniósł ze sobą zabawkę – figurkę myszki, która z nim jest od 43 lat. Bardzo wzruszyło mnie przeniesienie jej na tatuaż, zwłaszcza że sama mam swojego pluszaka od dzieciństwa.

Z jakimi mitami na temat tatuaży powinnyśmy się rozprawić?

Pierwszy, który chciałabym wyrzucić, to ten, że z tatuażem nie znajdziesz pracy. Lekarze, urzędnicy, policjanci i przedszkolanki mają tatuaże i nie mają z nimi problemu. Pamiętam, jak na początku swojej zawodowej ścieżki, pracując wówczas w hotelarstwie, musiałam mieć wszystkie tatuaże zakryte, teraz to nie ma znaczenia. Drugi mit, o którym już trochę powiedziałam, to ten, że każdy tatuaż można usunąć czy zmienić. Nie każdy i nie zawsze. Nikt nie jest w stanie tego zagwarantować.

Jeśli chcesz mieć tatuaż, w końcu idziesz go zrobić, jest to wielkie wydarzenie i ogromne przeżycie. A potem okazuje się, że ani nie towarzyszył mu jakiś straszny ból, ani cały świat się na nim nie skupia i to dodaje ci odwagi do robienia kolejnych

Przekonałam się na własnej skórze, że usuwanie tatuażu boli bardziej niż robienie tatuażu.

Ból to jedno, ale gojenie się jest piekłem koszmarnym. Poza tym zajmuje to lata, bo na jednym zabiegu nigdy się nie kończy. O tym, jak wygląda po nich skóra, już nie wspomnę. Chciałabym, żeby ludzie pamiętali, że to nadal decyzja na całe życie i z takim przekonaniem w głowie trzeba ją podejmować.

A co powiesz osobom, które od dawna marzą o tatuażu, ale ciągle się boją?

Nie ma się czego bać. Kiedy klienci pytają mnie, jak to się dzieje, że do pierwszego tatuażu zbierasz się tak długo, a potem od razu decydujesz się na kolejne, zawsze sprzedaję im wtedy taki suchar, że mamy uzależniający tusz, którego potrzebujesz coraz więcej, co jest oczywiście bzdurą do śmiechu. A prawda jest taka, że jeśli chcesz mieć tatuaż, w końcu idziesz go zrobić, jest to wielkie wydarzenie i ogromne przeżycie. A potem okazuje się, że ani nie towarzyszył mu jakiś straszny ból, ani cały świat się na nim nie skupia, i to dodaje ci odwagi do robienia kolejnych. Ten strach powinien w nas być, bo wracając do poprzedniego wątku – tatuaż jest decyzją na całe życie, więc powinien być przemyślany. Ból jest indywidualny, nie da się komuś powiedzieć, czy będzie go bolało mniej, czy bardziej, ale na pewno jest do przeżycia.

Poza tym go kontrolujecie – możecie przerwać pracę, odłożyć ją na później.

Oczywiście. To kwestia nastawienia, atmosfery na sesji. Akurat ból w podejmowaniu tej decyzji jest detalem. Zdarza się też, że ktoś mi opowiada, że od 20 lat chciał sobie zrobić tatuaż, ale nie wiedział jaki. I wreszcie zobaczył motyw czy technikę, które go oświeciły. Albo oglądał „Króla Lwa” i pomyślał, że to najbliższy mu symbol. Jeśli ktoś chce sobie zrobić tatuaż, musi szukać inspiracji – przeczesywać internet, przyglądać się ludziom i na pewno znajdzie jakąś choćby postać z bajki, motyw roślinny czy inny wzór – ważne, żeby było to coś swojego dla siebie.

 

Kaja Karolina Chodorowska — z wykształcenia jest archeolożką, ale po kilku latach pracy w korporacji stwierdziła, że to tatuaże są jej prawdziwą pasją. Uwielbia eksperymentować z kolorem. Ma swój wyjątkowy styl, który można określić naklejkowym. Kiedy nie tatuuje, chodzi na spacery, odwiedza muzea i namiętnie gra w gry komputerowe. W cyfrowym świecie pełnym demonów, goblinów, magicznych stworów staje się superbohaterką. Jest tatuażystką w programie TTV „Najgorsze polskie tatuaże”, gdzie pomaga zamieniać niechciane tatuaże na te noszone z przyjemnością. Prowadzi w Krakowie studio Fox Orange Tattoo.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?