Siwa przed trzydziestką. „Nie zamierzam robić z siebie pajaca. Tak bym się czuła, gdybym szła na kompromisy odnośnie tego, co można robić ze swoim ciałem”
Ala ma 33 lata, przyjaźnimy się od ponad dziesięciu, kiedy poznałyśmy się na wymianie studenckiej. Już wtedy zwróciłam uwagę, że włosy ma starsze niż twarz: ledwo stuknęła nam dwudziestka, a u niej dało się gołym okiem wychwycić białe pasemka.
Dla mnie to była wtedy czysta abstrakcja. Swoje pierwsze siwe włosy zlokalizowałam parę lat później, jeszcze przed trzydziestką. Najpierw skrupulatnie wyrywałam je pęsetą, po porządnym stresie obrodziły jednak w takiej ilości, że zaczęło to mijać się z celem. Najpierw się buntowałam, teraz akceptuję moją siwiznę, nawet ją trochę polubiłam. Moją przewodniczką w tym nieznanym dla mnie wcześniej świecie jest właśnie Ala.
Przedwczesne siwienie powinno zapalić lampkę ostrzegawczą
Trycholog Emilia Młodzianowska wyjaśnia:
– Produkcja barwnika we włosie to bardzo skomplikowany proces, wymaga wielu substratów, związków chemicznych, etapów do przejścia jeden po drugim. W przypadku niedoboru chociażby jednego czynnika, który pobudza któryś z tych elementów bądź szereguje kolejne kroki, produkcja barwnika rzeczywiście może zostać zatrzymana. Włos wtedy rośnie dalej, ale siwy. Zatem najprościej mówiąc, siwienie to zatrzymanie produkcji barwnika we włosie.
I nie ma się co czarować: wszystkich nas to prędzej czy później czeka, tak już to natura wymyśliła. To wyłącznie kwestia genów, jedynie w nielicznych przypadkach, kiedy siwienie pojawia się u nastolatka, podłożem może być niedomaganie organizmu, na przykład: anemia bądź niedoczynność tarczycy. Wtedy należy zwrócić uwagę na niedobory miedzi czy żelaza w organizmie, skupić się na innych symptomach i zrobić pogłębione badania i diagnozę.
Specjaliści podają, że przedwczesne siwienie powinno zapalić lampkę ostrzegawczą, może być bowiem objawem chorób nerek lub tarczycy, anemii, cukrzycy, problemów hormonalnych, depresji. Przyczyna może też tkwić w złej diecie, paleniu papierosów, niedoborach witamin i mikroelementów. Jak wyjaśnia Emilia Młodzianowska:
– Te czynniki mogą być związane nie tylko z siwieniem, ale przede wszystkim utratą włosów. Organizm może w ten sposób wskazywać nam, że są jakieś rozregulowania, niedobory, schorzenia.
Dotyczy to zwłaszcza młodych osób, poniżej 20. roku życia, które czasem trafiają do gabinetów trychologicznych.
– Zdarzają się nawet klienci w wieku dojrzewania, których organizm jeszcze w stu procentach nie wszedł w okres dojrzałości, a już pojawiają się u nich pierwsze siwe włosy. Wtedy właśnie zalecane są badania, które sprawdzą, czy to aby nie jest obraz jakiegoś zaburzenia, ostatecznie mogą pomóc ustalić powód tak wczesnego pojawienia się siwych włosów – mówi Emilia Młodzianowska. I podkreśla: – Im wcześniej kłopot z siwieniem włosów się pojawia, tym mniej powinien być bagatelizowany.
To jednak dość sporadyczne sytuacje, za siwienie w największej mierze odpowiada genetyka. Statystycznie pierwsze siwe włosy pojawiają się między 35. a 49. rokiem życia, ale w zależności od genów proces ten może być opóźniony lub przyspieszony. Prędzej czy później wraz z wiekiem niestety każdego z nas to czeka, czy tego chcemy, czy nie.
„Zazwyczaj jest to związane z traumatycznym przeżyciem, np. nagłą utratą kogoś bliskiego”
Jedną z przyczyn może być stres.
– Niektórym osobom między 20. a 30. rokiem życia wejście w dorosłość przysparza bardzo dużo stresu, a utrata barwnika we włosach może być tego pokłosiem – wyjaśnia Emilia Młodzianowska.
Bardzo silny i nagle występujący czynnik odbija się na organizmie pod postacią kaskady stresu oksydacyjnego. Ten proces może spowodować wręcz tak zwane siwienie nagłe/natychmiastowe.
– Zazwyczaj jest to związane z traumatycznym przeżyciem na przykład nagłą utratą kogoś bliskiego. Czasami jestem świadkiem tego procesu u moich klientów, z którymi przez terapie trychologiczne znam się od wielu lat – dodaje trycholożka.
Co wtedy robić? Emilia Młodzianowska mówi, że można zadziałać profilaktycznie, to znaczy: zadbać o prawidłową dietę i higienę życia, ale też odpowiednią pielęgnację.
– Jeżeli natomiast pierwsze siwe włosy już zdążyły się pojawić, możemy próbować spowolnić ten proces. Nie odwrócimy go ani nie zatrzymamy całkowicie, ale możemy poświęcić włosom więcej uwagi i zadbać o ich właściwą pielęgnację szczególnie tę dotycząca skóry głowy.
Z pewnością natomiast siwe włosy są grubsze i bardziej suche, warto więc stosować dobrej jakości preparaty do pielęgnacji, unikać częstego suszenia bardzo gorącym powietrzem, chronić przed słońcem. Istotny wydaje się również czynnik psychologiczny.
Emilia Młodzianowska przyznaje: większość jej klientek, które już dotknęło siwienie, decyduje się na koloryzację włosów.
– Na palcach jednej ręki mogę policzyć panie, które się nie farbują i jednocześnie są bardzo zadowolone z tego, jak odpowiednio pielęgnowane siwe włosy urozmaicają ich naturalny kolor, tylko nieliczne są zachwycone swoją siwizną. Większość klientek farbuje się ze względu na to, że społecznie siwienie postrzegane jest jako starzenie się i pewnego rodzaju zaniedbanie swojego wyglądu – mówi trycholożka.
Dlatego ustalając przebieg kuracji, akceptuje decyzje swoich klientek i tak dobiera terapię, żeby farbowanie – jeśli nie możemy go wykluczyć – po prostu z nim nie kolidowało.
– Wszystko uzależniam od samoakceptacji danej osoby, jak się czuje komfortowo ze swoim wyglądem.
Wróćmy zatem do Ali.
Historia Ali
Aneta Wawrzyńczak: Pamiętasz pierwszy siwy włos? Gdzie, kiedy, w jakich okolicznościach?
Ala: Nie pamiętam dokładnie, ale mam jakoś wbite w głowę, że to był mój siedemnasty rok życia.
Nie pamiętasz konkretów – a co z wrażeniami, emocjami? Ja pamiętam swoje przerażenie…
U mnie przerażenia na pewno nie było. Wydaje mi się, że jakoś bezrefleksyjnie do tego podeszłam, na zasadzie stwierdzenia faktu: „siwy włos? Okej”. I tyle. Może dlatego, że mam to zapisane w genach, tata, babcia, właściwie cała rodzina ze strony ojca – wszyscy zaczęli wcześnie siwieć.
Nie było w tobie żadnego strachu? Ja, gdy patrzę na swoje białe pasemka, zawsze mam gdzieś z tyłu głowy myśl: no ładnie, jeszcze się dzieci nie doczekałaś, a już siwiejesz.
To chyba kwestia kulturowo ukształtowanego schematycznego myślenia, że siwieje się dopiero na starość, jak jest się już babcią. Stąd, jak sądzę właśnie sytuacje, kiedy różni ludzie zagadują o moje włosy – i ich różne reakcje.
Jakie?
Począwszy od super miłych: „wow, ale super, chciałabym mieć takie włosy”, przez niejako zarzut, że słabo to wygląda, że zazwyczaj coś się z tym robi, po reakcję pod tytułem „to obraz zaniedbania”. Nierzadko nie ma o tym ani słowa, ale widzę, że mój rozmówca nie patrzy mi w oczy czy na usta, że wzrok wciąż ucieka na moje włosy. Być może robi to mimowolnie, zupełnie nieświadomie, a być może to wyłącznie moje odczucie, bo jednak jestem w jakiś sposób na to wyczulona. A może to po prostu kwestia tego, że młoda kobieta z siwymi włosami to jest dość niecodzienny widok.
Zwłaszcza w zestawieniu z tak dziewczęcą buzią, jak twoja. Może nie ma więc co się dziwić, że połączenie niewinności i dojrzałości jakoś się odruchowo gryzie?
Jasne, dlatego wcale się nie dziwię, tylko opowiadam ci, jakie sytuacje mnie spotykają. Niedawno dowiedziałam się na przykład, że znajoma podpytywała, w jakim jestem wieku, bo trudno ocenić po włosach i twarzy. Innym razem obcy chłopak zaczepił mnie na ulicy właśnie po to, żeby zapytać, ile mam lat. Bo włączył mu się error, że moja twarz nie pasuje do włosów. Nie był chamski, absolutnie, docelowo nawet chciał się wymienić numerami telefonów, pogadać, umówić na spotkanie.
”Mam za sobą wyraźne sugestie, że może warto byłoby coś zmienić. Kilka razy w rodzinie usłyszałam wręcz: „wypadałoby coś z tym zrobić”. Ja to odebrałam jednoznacznie jako komentarz: twoja siwizna jest niewłaściwa, lepiej się tego pozbyć”
A w drugą stronę? Usłyszałaś coś negatywnego prosto w oczy?
Zależy, co rozumiesz jako negatywne, ale tak prosto w twarz raczej nie. Choć mam za sobą wyraźne sugestie, że może warto byłoby coś zmienić. Wcześniej tak radziła mi przyjaciółka, choć teraz powtarza, że nie może się doczekać, kiedy będę „cała biała” (śmiech). Kilka razy też w rodzinie usłyszałam wręcz: „wypadałoby coś z tym zrobić”. Ja to odebrałam jednoznacznie jako komentarz: twoja siwizna jest niewłaściwa, lepiej się tego pozbyć.
I jak ustosunkowujesz się do takich komentarzy?
Ja nie mam z tym problemu, to ktoś ma problem. Jak mogę pomóc komuś, komu to przeszkadza? Nie jestem w stanie nic poradzić, bo to moja głowa, moje włosy, moja sprawa. Ale przyznaję, że wcześniej pod wpływem takich tekstów rodziły się we mnie różne pytania. Z jednej strony nie brałam tego mocno do siebie, z drugiej – to był jednak punkt zaczepienia do jakiejś refleksji. Tylko wiesz, co mnie denerwowało?
Hm?
Że nie zastanawiałam się, jak ja się z tym moim przedwczesnym siwieniem czuję, tylko jak odbierają mnie inni ludzie. Bo skoro jedna osoba powiedziała mi o tym wprost, to może większość tak myśli, tylko nie mają tyle śmiałości – albo mają na tyle taktu – żeby o to nie pytać.
To znaczy co większość myśli? Że jak nie farbujesz siwych włosów, to znaczy, że w ogóle jesteś abnegatką?
Aż tak to może nie (śmiech). Nie wydaje mi się, żeby to był powód, dla którego ktoś miałby się mnie brzydzić czy mieć do mnie jakiś niesmak. Ale czasami rzeczywiście czuć rodzaj… niechęci.
Może sprawiasz wrażenie niedzisiejszej? Skoro nie ukrywasz siwizny, zwłaszcza w tak młodym wieku, to dlatego, że jesteś staroświecka, ultra konserwatywna, oderwana od nowoczesności?
Być może. Chociaż i tak sądzę, że chodzi raczej o wrażenie niechlujstwa. I to mnie wcześniej strasznie wkurzało: że tak łatwo mogłoby komuś przyjść ocenienie mnie po przysłowiowej okładce. Pamiętam też, jak kiedyś usłyszałam tekst, że powinnam pokazać się z innej strony: założyć obcasy, podmalować oko, pofarbować włosy. „Bo wiesz, jak to jest z facetami… Niby fajnie, akceptuje cię w pełni, kochacie się – ale to w końcu facet, w którymś momencie każdy chciałby zobaczyć swoją kobietę w takim wydaniu”, taki był przekaz tego komunikatu.
I co ty na to?
Zachciało mi się śmiać, bo nie wierzę w to, żeby w relacjach między ludźmi panował jeden wyrobiony schemat, jak mamy wyglądać, żeby być atrakcyjnym dla potencjalnego partnera. Ja po prostu tego nie kupuję. A jeśli faktycznie tak jest? Trudno, nie zamierzam robić z siebie pajaca. Bo właśnie tak bym się czuła, gdybym szła na jakieś kompromisy w ramach wariacji na temat tego, co można robić ze swoim ciałem. A przecież nie każdy ma potrzebę, żeby robić cokolwiek.
Nie masz wrażenia, że siwe włosy u młodej dziewczyny to cecha z kalibru tych, na których komentowanie panuje jakieś ciche społeczne przyzwolenie? Podobnie jest na przykład z tuszą: jak ktoś ma nadwagę albo niedowagę, to inni często nie krępują się komentować i dawać dobre rady. Inne cechy wyglądu jakoś nie prowokują takich rozmów.
Rozumiem, co masz na myśli. Ale w moim przypadku, w sytuacjach, które mi się przydarzyły, były to pytania czy rady z autentyczną dobrą intencją. Wiedziałam, że wynikają z troski, bo zadawały je osoby, które doskonale wiedzą, jaka jestem. I widocznie uznały, że mój introwertyzm, specyficzne patrzenie na świat, nieśmiałość czy duża wrażliwość to cechy, nad którymi można pracować, jeśli robi się coś innego, nowego dla siebie.
Myślisz, że jakbyś była ekstrawertyczna, super przebojowa, bijąca pewnością siebie, to byłoby inaczej?
Trudno powiedzieć. W moim przypadku chodziło najwyraźniej o to, że gdybym wprowadziła jakąś czysto fizyczną zmianę, to mogłoby mi to przynieść korzyści też w innych sferach życia.
Ale przynajmniej raz się złamałaś, zafarbowałaś włosy.
To nawet nie była farba, tylko ruda szamponetka, która schodzi po kilku myciach. Zrobiłam to trochę w ramach eksperymentu, z ciekawości, jak mi będzie w innych włosach, tak zupełnie dla siebie. Moją intencją w ogóle nie było sprawdzenie, jak zareagują inni. To nie był rodzaj pójścia na kompromis jakimi oczekiwaniom wobec mnie i mojego wyglądu. Ale nie zostałam przy tym pomyśle.
”Nie wierzę w to, żeby w relacjach między ludźmi panował jeden wyrobiony schemat, jak mamy wyglądać, żeby być atrakcyjnym dla potencjalnego partnera. Ja po prostu tego nie kupuję. A jeśli faktycznie tak jest? Trudno, nie zamierzam robić z siebie pajaca”
Dlaczego?
Tak… po prostu. Kolor się zmył i nie miałam ciśnienia, żeby powtórzyć farbowanie. Jakoś nieprędko mi to do tego.
Może to kwestia twojej filozofii życia: bez pośpiechu, trochę na opak trendom, blisko natury i samej siebie?
To na pewno. Poza tym nie chciałabym się poddawać temu całemu rytuałowi co miesiąc i być jakoś przez to uwiązaną. Dla mnie to jest trochę tak, jakbym miała nagle zacząć chodzić w szpilkach. Pewnie mogłabym to zrobić, ale czułabym się jak w przebraniu. Przydarzyło mi się za to coś odwrotnego: dwie koleżanki, sporo ode mnie starsze, od dawna farbowały włosy – i przestały.
Za twoją sprawą?
Nieskromnie mówiąc tak, wprost usłyszałam, że to moja „zasługa”, bo obserwowały mnie przez dłuższy czas i poczuły, że już nie muszą. Wcześniej robiły to niechętnie, trochę wbrew sobie, właściwie tylko dlatego, że wypadało.
Traktujesz to jako swój atut czy defekt?
Jako cechę szczególną, kiedyś w dowodach osobistych była nawet kategoria: znaki szczególne. Pewnie nie mogłabym swoich siwych włosów wpisać oficjalnie w papiery, ale traktuję je jak właśnie taki znak szczególny. Myślę, że gdybyś postawiła mnie w szeregu z grupą przypadkowych, pierwszych z ulicy osób, siwe włosy byłyby czymś, co by mnie wyróżniło.
Przyznaję bez bicia, że nieraz zdarzyło mi się o tobie mówić: ta Ala z siwymi włosami.
Sama widzisz (śmiech). Nie mam z tym problemu, bo dla mnie to absolutnie nie jest nacechowane negatywnie.
Zobacz także
„Jeśli chcemy widzieć potęgę kobiet, musimy znajdować sobie za przewodniczki stare i mądre kobiety” – o menopauzie bez wstydu mówi Voca Ilnicka
„Nie przepraszam za” – akcja pokazująca, że kobiety nie muszą czuć się winne za własne wybory
Czy da się osiwieć ze strachu w jedną noc? Odpowiada ekspertka
Polecamy
Moc miedzi. Pierwiastek, który znaczy więcej, niż myślisz
Farby chemiczne kontra naturalne barwniki. Trycholog Dawid Mazerski obala mity o farbowaniu włosów
Oprah Winfrey o komentowaniu jej wagi: „Naśmiewanie się ze mnie przez 25 lat było publicznym sportem”
„Jest OK nie być OK ze swoim ciałem” – mówi Betty Q, performerka burleski
się ten artykuł?