INCI – jak czytać etykiety kosmetyków
INCI to umieszczona na opakowaniu lista składników. Jej rozszyfrowanie to wbrew pozorom nie fizyka molekularna. Wystarczy znać kilka zasad, by żadna etykieta nie miała przed nami tajemnic.
Głównym zadaniem koncernów jest wypracowywanie zysków, a nie dbałość o zdrowie konsumentów. Obrazuje to historia jednego z koncernów samochodowych. Pewien model został tak skonstruowany, że zbiornik paliwa znajdował się blisko tylnego zderzaka. Przy stłuczce istniało ryzyko zapłonu i wybuchu zbiornika z paliwem. Koncern przeprowadził analizę finansową, z której wynikało, że bardziej opłaca się wypłacić odszkodowania za wypadek z wybuchem paliwa rodzinom ofiar niż zmienić konstrukcję samochodu. Wadliwą konstrukcję zmieniono dopiero, gdy analiza przedostała się do publicznej wiadomości. Niestety, z kosmetykami bywa podobnie…
Dlatego tak ważne jest, by wiedzieć, co się naprawdę kupuje. Wystarczy znać kilka prostych zasad. Składniki, których jest najwięcej, są na początku listy INCI, a te w śladowych ilościach na końcu. Większość kosmetyków jest na bazie wody, stąd aqua pojawia się na pierwszym miejscu. Jeżeli dalej mamy nazwy przypominające lekcje chemii, to znaczy, że tej chemii jest w kremie najwięcej. Nazwy zawierające słowa extract lub oil zwykle odnoszą się do ekstraktów lub olei roślinnych. Im więcej ich na etykietce, tym bardziej naturalny kosmetyk. Wyjątkiem jest mineral oil, zwany też paraffinum liquidum. Jest to pochodna ropy naftowej. Oprócz tego, że olej mineralny jest szkodliwy dla środowiska naturalnego, bo zatyka pory, nasila stany trądzikowe i zapalne, a stosowany dłużej prowadzi do wysuszenia skóry.
Wszystkie składniki z końcówką –paraben to konserwanty podejrzewane m.in. o działanie rakotwórcze. Działający przy Komisji Europejskiej Komitet Naukowy ds. Produktów Konsumenckich nie zabronił stosowania w kosmetykach parabenów, ale stwierdził, że należy kontynuować badania nad ich szkodliwością. W Danii są zabronione w kosmetykach dla niemowląt i małych dzieci. Parabeny są tanimi konserwantami, stosowanymi w szamponach, kremach, tuszach do rzęs, błyszczykach, a nawet perfumach. Nie dopuszczają do rozwoju bakterii i grzybów, ale i niszczą pożyteczne bakterie żyjące w skórze, chroniące nas przed zarazkami.
Niektóre składniki kosmetyków mogą wchodzić ze sobą w reakcje i uwalniać formaldehyd. Tak może się zdarzyć, gdy kosmetyk długo stoi na półce i jest nieodpowiednio przechowywany (wysoka temperatura, wystawienie na działanie słońca). Za przechowywanie kosmetyku na półce sklepowej producent nie odpowiada.
Pochodną formaldehydu jest polyacrylamide, który może być w kosmetykach tylko w dopuszczalnym stężeniu. Jednak producent nie odpowiada za to, że używamy dziesięciu kosmetyków, dwa razy dziennie, przez 365 dni w roku. Dopuszczalne stężenie naprawdę trudno sobie odpowiednio przemnożyć.
W rozszyfrowaniu INCI pomocna może być także darmowa aplikacja na iPhone’a o nazwie Ingredient Watch. Wpisujemy nazwę składnika i otrzymujemy informację o jego szkodliwości (m.in. wyniki badań, czy składnik jest rakotwórczy). Aplikacja jest dostępna tylko w języku angielskim, ale obok nazwy składnika jest też kolorowa kropka: zielona oznacza, że składnik jest bezpieczny, żółta – nie jest obojętny dla organizmu, ale nie jest też bardzo szkodliwy, czerwona – tych składników lepiej unikać.
Dominika Chirek jest prawniczką. Ma restrykcyjne podejście do kosmetyków. Śledzi zmieniające się przepisy prawa zakazujące stosowania coraz to nowych składników kosmetycznych uznanych za szkodliwe. W zakupach kosmetyków nie kieruje się reklamą, ale wyłącznie listą składników.
Polecamy
Ołowiany pocałunek, czyli szminka z dodatkami
Czego nie powinien zawierać dezodorant? Przygotowaliśmy listę szkodliwych składników
Substancja konserwująca, która powoduje zaburzenia gospodarki hormonalnej u ludzi. W jakich produktach ją znajdziemy?
Unikaj parabenów! Patrz na składy swoich ulubionych kosmetyków
się ten artykuł?