Przejdź do treści

„Bogactwo roślin nie musi być zaletą”. Jak znaleźć krem roślinny, który naprawdę działa?

Anna Dziklińska, kosmetolożka/ Archiwum prywatne
Anna Dziklińska, kosmetolożka/ Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Stworzone z niezwykłych kwiatów z egzotycznych zakątków świata, pięknie pachnące i bogate w składniki – naturalne kosmetyki podbiły nasze serca. Czy jednak za dobry kosmetyk roślinny trzeba płacić krocie? Czy rośliny idealne dla naszej cery zawsze rosną na drugim końcu świata, a może lepiej szukać ich w przydomowym ogródku? O to, jak odpowiednio dobrać roślinę do naszej cery i czy polski nagietek może konkurować z kwiatem lotosu, zapytałam kosmetolożkę Annę Dziklińską.

 

Ewa Bukowiecka-Janik: Roślinne kosmetyki to absolutny hit współczesnej pielęgnacji. Bogactwo składników w kremach do twarzy brzmi jak obietnica pięknej i gładkiej skóry. Do tego szklane, stylowe opakowania, wysoka cena, obłędne zapachy, rekomendacje, by kosmetyki przechowywać w lodówce. Wszystko to sprawia, że trzymając taki krem w dłoni, mamy wrażenie, że to skarb. To złudzenie czy rzeczywiście warto inwestować w roślinne kosmetyki naturalne?

Anna Dziklińska: Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Podejmowanie decyzji o zakupie takiego produktu zaczęłabym od wyjaśnienia, że skóra twarzy znacząco różni się od skóry na ciele. Teoretycznie jest to ten sam organ, jednak w różnych miejscach ciała ma on różne potrzeby. Skóra twarzy, dekoltu i pleców wytwarza więcej sebum i często jest delikatniejsza, bardziej podatna na podrażnienia. Z tego powodu powinniśmy bardziej roztropnie wybierać produkty, które nakładamy na twarz. Taki bogaty w składniki roślinne krem wydaje się rozwiązywać wszystkie problemy z cerą, jednak to bogactwo może być wadą. Część składników może nam faktycznie pomóc, inne mogą zaszkodzić i trudno będzie ocenić rzeczywiste działanie danego kosmetyku. Znam wiele kobiet, które tego typu produkty kupowały z nadzieją na „efekt wow”, a kończyło się na tym, że używały ich w charakterze balsamu do ciała czy kremu do rąk.

Skóra na ciele przyjmie wszystko?

Przyjmie więcej. Nie przyjmie tego, na co ogólnie jesteśmy uczuleni. Jednak na twarzy uczulenia i podrażnienia występują częściej. Dlatego jeśli ktoś chciałby zacząć pielęgnować skórę kosmetykami naturalnymi i roślinnymi, powinien wcześniej wykonać próbę uczuleniową, np. za uchem czy na szyi.

Bogaty w składniki roślinne krem wydaje się rozwiązywać wszystkie problemy z cerą, jednak to bogactwo może być wadą. Część składników może nam faktycznie pomóc, inne mogą zaszkodzić i trudno będzie ocenić rzeczywiste działanie danego kosmetyku

Od czego powinnyśmy zacząć poszukiwania dobrego roślinnego kosmetyku do twarzy?

Od zdiagnozowania problemu, jaki naszej skórze dolega. Nie da się wyleczyć wszystkiego naraz lub wszystkiego jednym składnikiem. Polecam to robić po kolei.

Czyli roślinę dobieramy do problemu i szukamy jej w kosmetyku?

Tak.

Jakie rośliny polecałaby pani na konkretne problemy? Np. do skóry suchej.

Nie będę oryginalna i powiem, że najlepsze jest to, co wiele razy zostało sprawdzone. Najbardziej sprawdzone są rośliny, których do pielęgnacji używały już nasze babki, niekoniecznie te, których właściwości odkrywa się dopiero teraz w laboratoriach. Kosmetyki ekologiczne, wegańskie są z nami stosunkowo krótko, ale leczenie skóry konkretnymi roślinami jest z nami od zawsze, i tej wiedzy bym zaufała.

Już wiele dekad temu sięgano po nagietka czy brzozę. Tego typu rośliny są wypierane przez nowe produkty, które brzmią obiecująco i egzotycznie, a niekoniecznie działają lepiej. Polecam też aloes, wąkrotkę azjatycką, arnikę, kasztanowca do cery naczynkowej. Olejek z drzewa herbacianego do cery trądzikowej, bylica boże drzewko, kurkuma, dynia, hydrolat różany, masło shea – to wszystko są składniki, które są z nami długo i warto im ufać.

Naprawdę warto zainwestować w jeden dobrze dobrany składnik, zamiast w moc składników. Kiedy kosmetyk jest przesycony, skóra może stać się przeciążona. Tym bardziej powinnyśmy być uważne, jeśli dokuczają nam problemy takie jak trądzik różowaty czy łuszczyca. W takich sytuacjach powinniśmy poradzić się specjalisty i dobrać kosmetyki o przebadanym działaniu.

Załóżmy jednak, że mamy zdrową skórę, której chcemy sprawić „nową jakość”. Znamy już jej główną potrzebę i wiemy, jakie składniki byłby dobre. Na co zwrócić uwagę, szukając kosmetyku dla siebie?

Oczywiście na skład. Najlepszy byłby krótki i taki, w którym składnik, na którym nam zależy pojawia się wśród pierwszych kilku wymienionych w składzie. Gdyby był pierwszy, byłoby idealnie. Ze składami kosmetyków jest jak ze składami żywności – kolejność wymienianych składników zależy od zawartości danego składnika w kosmetyku. Pierwszy składnik to ten, którego jest w produkcie najwięcej. To, co pojawia się na pierwszych 7-8 miejscach, składa się na działanie produktu, ponieważ reszta jest w tak małych ilościach, że raczej nie ma szans przebić się ze swoimi właściwościami.

 

Ruta Kowalska

W składach znajdujemy różne określenia: napar, wywar, ekstrakt, olejek, wyciąg, macerat, hydrolat. Które z nich są najcenniejsze?

Ekstrakty i wyciągi. Zawierają one skoncentrowane działanie danej rośliny. Napary i wywary są dość rozrzedzone, jednak jeśli występują w składzie wysoko, to mają prawo dobrze działać. Hydrolaty są bardzo cenne jako bazy kremów.

Kontrowersyjnym tematem są olejki. Wiele z nich ma silne działanie, jednak struktura oleju nie nadaje się do każdego typu cery, a zdecydowanie w każdym rodzaju – nawet tych najdroższych kosmetyków, te oleje się znajdują. Olejki mogą zapychać pory, co prowadzi do czopowania, ale oczywiście wiele z nich ma zbawienne działanie na skórę. Dlatego przy wyborze kremu polecam dokładnie zapoznać się z ich działaniem i nie przesycać skóry mnogością różnych olejów. Dzięki temu dowiemy się, jak dany składnik na nas działa.

badaniami nad skutecznością poszczególnych ekstraktów czy wyciągów jest problem, ponieważ właściwości rośliny to jedno, a drugie to forma, w jakiej ona występuje. Gdyby przyjrzeć się czy np. woda aloesowa działa w kosmetyku inaczej niż zwykła woda, mogłoby się okazać, że działa tak samo, bo jest np. niestabilna. Niektóre kosmetyki tracą właściwości przez temperaturę, lub nieodpowiednie opakowanie. Takich zależności i niepewności jest wiele.

Są jakieś certyfikaty, które gwarantują jakość?

Jest kilka, natomiast nie zawsze oznaczają, że to będzie najlepsza jakość dla nas. To swego rodzaju potwierdzenie, że działanie produktu i sposób jego stworzenia zostały sprawdzone.

Znanym certyfikatem jest ECOCERT, który oznacza, że kosmetyk w minimum 95 proc. jest naturalny. Tylko 5 proc. składników może być syntetyczna. Co więcej, drugi poziom tego certyfikatu wskazuje, że minimum połowa z tych naturalnych składników pochodzi z upraw ekologicznych.

Innym międzynarodowym certyfikatem kosmetyków naturalnych jest NaTrue. Ma on trzy poziomy: jedna gwiazdka informuje konsumenta, że produkt stworzony jest tylko z naturalnych surowców, dwie gwiazdki oznaczają naturalne kosmetyki, wśród których aż 70 proc. pochodzi z ekologicznych upraw, zaś trzy gwiazdki informują, że 95 proc. składników danego produktu jest i naturalna i ekologiczna.

Jeśli zaś zależy nam, by kosmetyk był wegański, powinniśmy szukać dodatkowo oznaczenia Vegan Society. Z

Najbardziej sprawdzone są rośliny, których do pielęgnacji używały już nasze babki, niekoniecznie te, których właściwości odkrywa się dopiero teraz w laboratoriach. Już wiele dekad temu sięgano po nagietka czy brzozę. Tego typu rośliny są wypierane przez nowe produkty, które brzmią obiecująco i egzotycznie, a niekoniecznie działają lepiej

Jakie opakowanie kosmetyku naturalnego będzie najlepsze?

Zdecydowanie lepiej zachowują swoje działanie kremy, które zamknięte są szczelnie, czyli nie w słoiczku. Wysoką czystość produktu zapewniają buteleczki z pompką typu airless i pipeta. Dzięki temu nie tylko nałożymy odpowiednią ilość produktu, ale też nie utleni się on, nie straci swoich właściwości. Witamina C jest m.in. składnikiem, który pod wpływem kontaktu z czynnikami zewnętrznymi, jak na przykład promieniowanie UV, traci swą moc.

Czego zdecydowanie nie powinno być w składzie dobrego kremu naturalnego i roślinnego?

Uważam, że obecność glikolu i alkoholi, które w kremach wspomagają wchłanianie składników aktywnych, jest zbędne. Zazwyczaj stosowany jest glikol roślinny, niekiedy zdarza się, że w składzie mamy także alkohol – chodzi tutaj głównie o lepszą penetrację skóry przez kosmetyki dzięki obecności właśnie tych składników. Ponadto niechcianym składnikiem dobrych kremów są zapachy oznaczane słowami „parfum” i „aroma”. Mogą działać podrażniająco i alergizująco na skórę. Najczęściej znajdują się na samym końcu składu, jednak nie zawsze, dlatego warto zwrócić na to uwagę. Naszą czujność powinna wzbudzić też sytuacja, w której cała pierwsza linijka składu to substancje wypełniające, stabilizujące, odpowiedzialne za konsystencję i trwałość kosmetyku, a dopiero potem pojawia się to, co ma w kremie działać – czyli ekstrakty, wyciągi, olejki. Nawet jeśli na początku listy nie ma nic szkodliwego, to taki skład nie wróży dobrej jakości. Na rynku są już przystępne cenowo roślinne kosmetyki, które nawet na pierwszych miejscach w składzie mają to, co najważniejsze i nie zawierają wielu „wypełniaczy”.

Są również kosmetyki, które w ogóle ich nie zawierają (zwłaszcza konserwantów), dlatego zaleca się, by trzymać je w lodówce.

Owszem, takie produkty, by z nich skorzystać, trzeba szybko zużyć. Ponieważ są złożone z kilku roślinnych substancji aktywnych, warto – jeśli mamy taką możliwość – przetestować je wcześniej. Wobec tego typu kosmetyków oczekiwania są duże – kosztują sporo, wymagają specjalnych warunków przechowywania, więc spodziewamy się wielkiego efektu. Tymczasem to nadal są po prostu kosmetyki. Oczywiście mogą pomóc i jeśli trafią w nasze potrzeby, różnica będzie ogromna, jeśli dotąd używałyśmy nietrafionego produktu z drogerii, jednak nie należy spodziewać się, że to zawsze będzie ratunek na każdą skórną dolegliwość.

Roślinne składniki kosmetyków to dla naszej skóry wielki skarb, pod warunkiem, że nie rzucimy się na nie bez wiedzy, rozeznania i pokory. Marketing w dzisiejszych czasach potrafi zamącić w głowie. Zapominamy, że skóra jest naszym największym organem, tak samo ważnym jak wszystkie inne organy, o które dbamy, np. chodząc do lekarza. Zdrowie naszej skóry m.in. zależy od pielęgnacji, więc powinna być ona jakościowa oraz indywidualnie i roztropnie dobrana.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: