„Zaobserwowałam, że Japonki ‘podejrzanie’ dobrze wyglądają”. Dominika Szczechowicz o japońskich masażach i „terapii twarzy”
– W Japonii bardziej niż o anti-agingu mówi się o pro-agingu. To inne podejście, bardziej przychylne kobietom: nie walczymy ze sobą, nie wstydzimy się upływu lat, nie udajemy, że się w ogóle nie starzejemy – mówi Dominka Szczechowicz. W rozmowie z Hello Zdrowie terapeutka twarzy wyjaśnia, jakie korzyści mogą dać masaże twarzy.
Monika Głuska-Durenkamp: Skąd twoje zainteresowanie Japonią?
Dominka Szczechowicz: Na początku to była pasja artystyczna i zainteresowanie designem. Kiedy pierwszy raz pojechałam do Japonii, odkryłam, że to miejsce, w którym wszystko jest dokładnie takie, jak potrzebuję i jak mi się podoba. Styl życia, estetyka, jedzenie, ład. Japonia to dla mnie nie tylko kraj, ale sposób życia.
Zdziwiło mnie to, że nie ma tam jakiś ustalonych kanonów piękna, do których większość dąży, na przykład gęste rzęsy, duże oczy, uwypuklone usta. Tam bardziej ceni się, czy kobieta ma w sobie to „coś”. Podobają się te niedoskonałe, niekoniecznie oszałamiające urodą. O atrakcyjności świadczy ich witalność, czar, mają powodzenie w towarzystwie. Gdy jadę w tokijskim metrze z kolegą i mówię do niego: „Haruki, zobacz jaka piękna kobieta!”. On na to spokojnie odpowiada: „Nie wiem, czy jest piękna. Muszę zobaczyć, jak odgarnia włosy, jak się śmieje, jaki ma ton głosu”. Ten urok i aura kobiety są tam bardzo ważne.
Coś jeszcze cię zaskoczyło?
Zaobserwowałam też, że Japonki „podejrzanie” dobrze wyglądają. Mają świetne sylwetki, ładną cerę, gładką skórę, są witalne i energiczne.
Postanowiłaś podążyć tym śladem…
Już jako dojrzała kobieta odkryłam nową pasję. I tak moje pierwsze studia magisterskie, sztuka, doskonale splotły się z podyplomowym, japońskim już kierunkiem – terapią twarzy. Pierwszym krokiem była nauka w szkole podyplomowej. Potem zaczęłam podróżować po całej Japonii, po miastach i prowincji. Tam uczyłam się terapii manualnych od starych mistrzów.
Jaki jest stosunek Japonek do ciała?
Trudno generalizować, bo Japonki nie są takie same, podobnie i Polki, jesteśmy różne. Ale można na pewno powiedzieć, że Japonki mają dużą świadomość tego, że styl życia widać na twarzy i w ciele. Na ulicach widać świetnie utrzymane czterdziesto-pięćdziesięciolatki, wiele z nich wygląda nawet lepiej niż dwudziestolatki. Są szczuplejsze, bardziej dbają o dietę. Wśród młodszego pokolenia widać już wpływ globalizacji, zachodniego stylu życia. Młode dziewczyny zaczynają dzień od croissantów zamiast tradycyjnych japońskich śniadań i jedzą więcej produktów przetworzonych.
Wspaniałe jest to, że Japonki wiedzą, że nie muszą być doskonałe. Są świadome, że powierzchowność i uroda sama w sobie to nie wszystko. To część całości, którą świadomie tworzą, dbając o sylwetkę, witalność. Nic nie jest zerojedynkowe, ale holistyczne. Lubię ich styl pielęgnacji, ochronę przed słońcem i pochwałę naturalnej jasnej cery. A także to, że dbają o ciało przez regularne masaże i gorące kąpiele. Japonki rozsądnie odżywiają skórę, a picie zielonej herbaty to dla nich również rytuał pielęgnacyjny.
Są bardziej świadome tego, że w dbaniu o siebie nie ma dróg na skróty?
Tak, a pod ich hasłem „dbania o urodę” kryje się też, a nawet przede wszystkim, styl życia, właściwe jedzenie, ruch, sen i praca z umysłem. Ważna jest codzienna pielęgnacja, ale także optymizm i umiejętność bycia szczęśliwą. W Japonii w taki sposób uczy się terapii manualnych, a my – terapeuci twarzy – staramy się potem tak samo prowadzić naszych klientów-pacjentów.
Kobiety w środowisku, w którym się obracasz, wyróżniają się czymś szczególnym?
To specyficzne środowisko, a droga cesarska, którą podążam w nauce i terapii manualnej, jest dość elitarna. Kobiety związane z tym kierunkiem cenią wiedzę, tradycję, minimalizm i bardzo szanują techniki manualne. Kwestia stosowania preparatów i urządzeń pozostaje drugorzędna.
”W Japonii pod ich hasłem 'dbania o urodę' kryje się też, a nawet przede wszystkim, styl życia, właściwe jedzenie, ruch, sen i praca z umysłem. Ważna jest codzienna pielęgnacja, ale także optymizm i umiejętność bycia szczęśliwą”
Czy w Japonii popularne są zabiegi anti-agingowe?
Tam bardziej mówi się o pro-agingu. To inne podejście, bardziej przychylne kobietom: nie walczymy ze sobą, nie wstydzimy się upływu lat, nie udajemy, że się w ogóle nie starzejemy. Akceptujemy je, bo to naturalna kolej rzeczy, ale możemy dbać o siebie w ten sposób, żeby wyglądać dobrze na swój wiek. Jeśli wyglądamy na około 10 lat młodziej niż mamy, to jest to w miarę rozsądne i zdrowe podejście. Przez dbanie o siebie i właściwą pielęgnację możemy utrzymać wygląd na dobrym poziomie i spowolnić procesy starzenia. Idziemy łagodnie z czasem, ale nie biegniemy pod prąd, nie walczymy.
Czasem, obserwując w magazynach znane aktorki, piosenkarki, my – terapeuci – wychwytujemy deformacje w ich twarzach. Preparaty wypełniające nie zawsze dobrze się metabolizują, a potem pozostaje jedynie ratowanie takiej twarzy: wypełnienie asymetrii, wyrównywanie. Na początku to może dobrze wyglądać, ale raczej efekt nie zostaje na długo. Trzeba zapytać siebie, czy warto?
Co w Japonii bardziej liczy się niż nowoczesne preparaty i technologie?
Tam coraz częściej zamiast zabiegów z botoxu wybiera się inne techniki. Liczy się wszystko, co skórę bardziej ożywia, a więc masaże. Jest ich całe spektrum, wiele z nich ma za zadanie pobudzić witalność.
Jakie efekty można uzyskać dzięki takim masażom?
Masaże japońskie dotleniają tkanki, odżywiają, wspomagają dynamiczną regenerację wewnątrzkomórkową.
Z kolei limfatyczne mogą wyszczuplić twarz, bo przepychają chłonkę i nadmiar płynu. Są i takie, które delikatnie skracają mięśnie, żeby utrzymać lepszy owal. Głownie poprawiamy właśnie owal twarzy, unosimy policzki, rozmiękczamy okolice ust, które uwypuklają wargi. Polskie kobiety mają często zmęczone, zacięte usta, więc trzeba je dobrze wymasować i zrelaksować. Możemy też delikatnie unieść brwi i rozprostować czoło. Twarz po masażach wygląda na zdrową, ukrwioną, zrelaksowaną i wypoczętą.
Które masaże przynoszą szczególnie dobre efekty?
Takim masażem jest na przykład Kassaji, który wykonuje się czarnym kamieniem wulkanicznym. Ewidentnie podnosi policzki już po jednym zabiegu. Gdy uczę swoje studentki, obserwujemy, że masaż wykonany już na jedną stronę twarzy jest od razu zauważalny. Terapii Kassaji można nauczyć się tylko w świętym miejscu, w którym kapłankami są kobiety z rodziny cesarskiej. Jest delikatny, jego odczucie pozostaje lekkie, ale oddziaływanie jest mocne i widoczne na twarzy.
Masaż Hada Lift jest intensywnym zabiegiem regenerująco-liftingującym. Najbardziej znany jest masaż Kobido. Składa się z ruchów uderzających, perkusyjnych, które pobudzają tkanki. Cera jest po nim przekrwiona, stymulowana i potrzebuje potem chwilę odpoczynku, to realna alternatywa dla zabiegów medycyny estetycznej. Kobido daje zaskakujące efekty i jest całkowicie naturalną, niezwykle skuteczną metodą liftingu twarzy.
Natomiast masaż Kyukaku to japoński zabieg modelowania twarzy bańkami. Zasysanie skóry ma działanie rzeźbiące. Widać to po twarzy, która najpierw jest „pognieciona”, a potem gładka, bo porządkujemy masażem struktury komórkowe. Zabieg jest przyjemny, mówi się o nim „Całusy kochanka”. Podczas masażu dochodzi do przekrwienia, ale dobrze wykonany nie powinien zostawiać żadnych śladów.
”Przez dbanie o siebie i właściwą pielęgnację możemy utrzymać wygląd na dobrym poziomie i spowolnić procesy starzenia. Idziemy łagodnie z czasem, ale nie biegniemy pod prąd, nie walczymy”
A czy są jakieś przeciwskazania do terapii manualnych?
Oprócz medycznych, gdy ktoś cierpi na jakieś choroby przewlekłe, nie ma przeciwskazań. Terapeuta dobiera zabieg do osoby, do jej skóry. Każdy masaż poprzedza rozmowa i wywiad dotyczący skóry i stanu zdrowia. Poza tym nasza twarz doświadczonemu specjaliście pokazuje wszystko, od grzechów żywieniowych po dysfunkcje narządów wewnętrznych, niewyspanie, stres, niedotlenie. Terapeuta podczas wykonywania obserwuje jak zabieg oddziaływuje na twarz i jakie są reakcje. Gdy ktoś przychodzi i mówi, że chce Kobido, to raczej nie możliwe. To terapeuta dobiera zabieg. Klientka mówi tylko, z jakim problemem przyszła i czego oczekuje. W Polsce mamy już świetnych terapeutów, którzy umieją dostosowywać technikę do pacjentek.
Podkreślasz, że bardzo ważna jest domowa pielęgnacja, co możemy robić same w domu dla swojej skóry, czy na przykład automasaż?
To nie jest dla każdego. Ktoś, kto nie ma czasu, biega z domu do pracy, walczy z nadmiarem zajęć i tak nie będzie tego robił. Pielęgnację trzeba dopasować do osobowości: założyć plan minimum i maksimum. Na co dzień polecałabym choćby właściwą technikę nakładania kremu. Zawsze trzeba wsmarowywać go od dołu do góry, wbrew grawitacji. Nie stosować żadnego tarcia, kręcenia. Wystarczy nałożyć krem na dłonie i przyłożyć do twarzy, żeby spokojnie zadziałał.
Co z preparatami na oczy, do ciała?
Jestem minimalistką. Nadmiar kosmetyków uważam za niepotrzebny. Stosuję jeden do twarzy, na oczy, a jak potrzeba to na dłonie i nogi. Jedynym dodatkowym preparatem, który zawsze stosuję jest filtr UV, bo one chronią skórę przed starzeniem. Nie używam także balsamów do ciała. Gdy jest dobrze wypeelingowane, wyszczotkowane, umyte pod prysznicem olejkami, to skóra nie potrzebuje balsamu, bo jest nawilżona i posiada warstwę lipidową. Skórę trzeba podstymulować, ale nie przestymulować. Wystarczy trochę uważności i obserwacji swojego ciała, które ma samonaprawiające mechanizmy.
Dominka Szczechowicz ukończyła ASP w Warszawie, jest projektantką, przez lata pracowała jako graficzka w wielu magazynach (Cosmopolitan, Newsweek). Siedem lat temu zmieniła styl życia i pracy. Od dziecka fascynuje ją Japonia, praktykuje zen, uczy się języka japońskiego i to tam skończyła podyplomowy kierunek: terapię twarzy. W ramach Akademii SPA prowadzi warsztaty i szkoli profesjonalistów z japońskiej pielęgnacji, Kassaji i Kyukaku.
Zobacz także
„Zajęcia jogi śmiechu działają jak masaż twarzy, a przecież śmiech prostuje opadające kąciki ust. Po co myśleć o zmarszczkach? Ważniejsze jest życie pełne radości” – mówi Piotr Bielski, jogin śmiechu
„Makijaż zaczyna się od skóry. Najważniejsza jest zdrowa skóra. Lubię jak oddycha, pracuje, żyje, jesteśmy z nią w kontakcie” – mówi Monika Harwas – Drzymulska, charakteryzatorka i makijażystka
„Szczotkując ciało na sucho, przyspieszamy samooczyszczanie się organizmu. W czasie szczotkowania wykonywany jest peeling, a z organizmu szybko zostają usunięte toksyny”
Polecamy
Mieszanka z hiszpańską muchą, płynne złoto i pranie w glinie
Masaż Miracle Touch – kiedy marzy ci się płaski brzuch bez ćwiczeń
Piotr Gaca o tym, jak został mistrzem kobido. „W piątek złożyłem wypowiedzenie w banku, a w poniedziałek zaczął się nowy rozdział w moim życiu”
Skinimalism: prostota pielęgnacji zamiast skomplikowanej rutyny
się ten artykuł?