Przejdź do treści

Piotr Gaca o tym, jak został mistrzem kobido. „W piątek złożyłem wypowiedzenie w banku, a w poniedziałek zaczął się nowy rozdział w moim życiu”

Piotr Gaca /fot. archiwum prywatne
Piotr Gaca /fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Mówi się, że to lifting bez skalpela. Wiele osób po raz pierwszy doświadcza tak głębokiego rozluźnienia mięśni i nie poznaje się w lustrze. „Traktujcie kobido jak relaks, a jeśli będziecie przy tym lepiej wyglądać, to będzie dodatkowy bonus” – mówi Piotr Gaca, najlepszy, naszym zdaniem, mistrz kobido w Polsce.

 

Karolina Wierzbińska: Kilka lat temu zająłeś się kobido, mało jeszcze wówczas u nas znanym rodzajem japońskiego masażu…

Piotr Gaca: Najpierw 13 lat spędziłem w banku. Pamiętam, był taki moment w biurze, piłem wodę i ze stresu nie mogłem jej przełknąć. Była wtedy pandemia, bardzo wysokie wymagania, jeśli chodzi wyniki, ludzie nie chcieli brać kredytów. Wtedy postanowiłem: Gaca, wstajesz i robisz coś ze sobą, nie możesz tu dłużej zostać.

Masaż kobido widziałem wcześniej w internecie. Zainteresowało mnie to, zresztą zawsze interesowałem się twarzą, maseczkami, miałem to po mamie. Postanowiłem pójść na taki masaż, tak dla przyjemności. Kiedy tylko Kasia skończyła mi go robić, wiedziałem już, że chcę się tego nauczyć. Kasia zaprosiła mnie na szkolenie, które zaczynało się w poniedziałek. To był czwartek, w piątek złożyłem wypowiedzenie w banku, a w poniedziałek poszedłem na szkolenie i zaczął się zupełnie nowy rozdział w moim życiu.

Na początku bliscy sceptycznie podchodzili do mojego pomysłu. Teraz mi gratulują!

Odwagi?

Kupiłem sobie prosty, drewniany stół, do tego trzy kwiatki, trzy ręczniki, dwie oliwki. Postawiłem to w salonie u siebie w domu i założyłem stronę internetową.

Mam szczęście, że mam super przyjaciół, którzy  od początku bardzo mi pomagali. Ktoś kiedyś powiedział, że miarą twojego sukcesu jest to, jak zniosą go twoi przyjaciele. Moi na szczęście unieśli to razem ze mną. Do dziś jedna znajoma drukuje mi ulotki i vouchery, inna pomaga pisać teksty, trzecia pomaga w marketingu, a serdeczny przyjaciel pomagał w założeniu firmy i wciąż pomaga ze sprawami ‘nagłymi’.  Mam obok siebie nieocenionych ludzi, którzy pomagali mi rozkręcać ten biznes.

Najważniejsze było chyba jednak to, że ty sam uwierzyłeś w siebie i w skuteczność kobido nie tylko jako metody poprawy wyglądu, ale też ulgi i odstresowania się. Opowiedz nam w kilku zdaniach, na czym polega ten rodzaj masażu.

To technika z Japonii. Legenda głosi, że wymyślili ją dwaj masażyści cesarzowej, którzy ze sobą rywalizowali. W końcu cesarzowa zleciła im, by zrobili masaż wspólnie i połączyli w nim swoje najlepsze ruchy. Tak powstało kobido – technika, która zbiera wszystko to, co najlepsze i najwartościowsze z różnych innych technik.

Czy w Warszawie są Japończycy wykonujący kobido?

Nie znam takich, w ogóle mam wrażenie, że ciągle jest to mało znana metoda, choć coraz więcej ludzi jej szuka. Swoją drogą Polska i tak jest w tym temacie do przodu. Jeżdżę ze szkoleniami po Europie i np. w Madrycie są może dwa takie salony, gdzie można wejść z ulicy i umówić się na masaż.

Są takie miejsca na twarzy, gdzie nikt nigdy nie był dotknięty, a to bardzo ważne dla nas miejsca

Z jakimi oczekiwaniami przychodzą do ciebie klienci?

Na początku lwia część przychodziła z zaciekawieniem, nie do końca wiedząc, czego chcą. Wiadomo, że każdy chce podnieść owal twarzy, pozbyć się kurzych łapek, lwiej zmarszczki. Z tym przychodzą do dziś i to jest naturalne. Wtedy, trzy lata temu, wiele dziewczyn przychodziło z ciekawości, bo o kobido dopiero zaczynało się mówić, nikt tego nie robił, a już na pewno nie młody chłopak. Było więc w tym dużo ciekawości – i metody, i mojej osoby. Z czasem, kiedy kolejni klienci wracali na zabiegi, przyszły inne oczekiwania i ocena mojej techniki.

Jak się robi dobre kobido?

Kobido to cztery etapy: masaż na sucho, część relaksacyjna, drenaż limfatyczny i lifting. Takie są stałe elementy, ale ponieważ nie ma dwóch takich samych kobido, każdy, nawet tak samo wykonany masaż, będzie inny. Mam klientów, którzy chodzą co tydzień i choć robię im dokładnie to samo, uważają, że coś zmieniam, dodaję od siebie. A ja nic nie zmieniam. To znaczy wszystkie cztery etapy są zachowane i stale ruchy są zachowane, ale tylko w czasie masażu wiem, na co mogę sobie w danej chwili pozwolić, co akurat rozmasować, żeby klient to poczuł. Choćby żwacz, który jest najtwardszym mięśniem w organizmie – wielu klientów przychodzi z kamieniem w tym miejscu, niektórzy mają nawet kłopot z otwarciem buzi, a co dopiero z rozluźnieniem się. Dlatego ten masaż jest niesamowity.

Ja sam poczułem to już po tym pierwszym masażu, który zrobiła Kasia. O rany, to jest to – pomyślałem. Wcześniej dużo zajmowałem się swoją twarzą, myślałem nawet o botoksie, ale nie było mnie na to stać. Wtedy, po masażu Kasi poczułem, jak moja twarz się podniosła, a kiedy jeszcze rozluźniłem żwacz, poczułem, że efekt jest niesamowity. Swoją drogą, bruksizm, zaciskanie żwacza to choroba cywilizacyjna. Nie ma osoby, która by do mnie przyszła na masaż i nie miała zaciśniętych mięśni.

Piotr Gaca /fot. archiwum prywatne

Piotr Gaca /fot. archiwum prywatne

Uważam, że żwacz to sekret piękna. Żwacz i uszy – jeśli rozluźnimy ten mechanizm, jesteśmy w stanie zmienić rysy, owal twarzy i zmarszczki wokół ust. Żwacz jest zdradliwy, bo ciągnie twarz w dół. Jeśli dobrze go rozluźnimy, będziemy zdrowsi i bardziej zrelaksowani. Takie trzy w jednym.

Kiedy pierwszy raz robiono ci masaż kobido, miałeś poczucie, że wcześniej nikt jej tak nie dotykał?

Oczywiście. Takie jest też doświadczenie 2/3 moich klientów. Wiele osób mówi, że nikt nigdy nie masował im okolic nosa, wokół oczu, za uszami. Są takie miejsca na twarzy, gdzie nikt nigdy nie był dotknięty, a to bardzo ważne dla nas miejsca.

Masaż to też kontakt z drugim człowiekiem, wymaga nie tylko akceptacji, ale i zrozumienia jego ciała. Długo się tego uczyłeś?

Doświadczenie dotykania twarzy drugiej osoby było dla mnie nowe, bo wcześniej tego nie robiłem. Na początku chciałem za wszelką cenę wykonać masaż zgodnie ze sztuką i miałem problem tylko z tym, by nie zapomnieć wszystkich ruchów i wykonać je dobrze. Ale jak już zrozumiałem, co na czym polega, dlaczego jest drenaż przed liftingiem, relaksacja po masowaniu na sucho, to było jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki – wszystko nabrało sensu. Już wiedziałem, co mam robić, z czasem zacząłem dodawać swoje ruchy, dopracowałem się własnej techniki.

Małgorzata Sosińska i Małgorzata Strachota

Jak byś scharakteryzował swoją technikę?

Myślę, że mój masaż jest wyważony, to takie połączenie siły z relaksem. Nie robię go ani za lekko, ani za mocno. Mam klientów, którzy przychodzą z innych salonów, gdzie czuli się tak, jakby zostali pobici. Jedna z klientek zapytała z kolei, czy jak kobido nie boli, to jest źle zrobione. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Najpierw muszę zrelaksować mięsień, żeby coś na nim zrobić. Jeśli tego nie zrobię, nic się nie wydarzy. Skóra jedynie się zaczerwieni. Zawsze mówię, że masaż trzeba poczuć, ale nie może być aż tak bolesny, żebyś zaciskała zęby i chciała uciec.

Mówimy o kobido twarzy, ale to przecież także masaż karku, szyi, dekoltu, mięśni podłopatkowych. Czy kobido może zastąpić masaż sportowy?

Ciało jest ze sobą połączone, nie można skupić się na jednym jego elemencie. Kiedy słyszę, że można robić kobido i nie dojść do klatki piersiowej, śmieję się, że to na pewno nie było kobido, ale coś innego.

Pytasz o sport – tak, jak najbardziej może być przydatny sportowcom. Obserwuję, że bardzo dużo osób rezygnuje z masażu całego ciała na rzecz kobido.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Ile kobido wykonać, by zobaczyć efekty. Od czego to zależy?

Zanim podpowiem jakiś schemat masaży, patrzę na wiek i na bruksizm. Młodym dziewczynom proponuję zazwyczaj trzy serie, tzn. trzy masaże jeden po drugim co tydzień, a później jeden masaż przypominający w miesiącu. Proponujemy też automasaż jeżykami.  Kobietom od 45 lat wzwyż proponujemy 5 i 10 masaży. Są też oczywiście osoby, które przychodzą na masaż relaksacyjnie. Wszystko zależy od tego, co i kto chce osiągnąć.

Czy są jakieś przeciwwskazania dla kobido?

Cera naczynkowa może być przeciwwskazaniem, ale taka naprawdę naczynkowa, z dużą ilością wyraźnych zmian. Z praktyki wiem, że większość twarzy naczynkowych można masować, tylko oczywiście umiejętnie.

Przeciwwskazaniem do kobido są niektóre zabiegi na twarz – np. świeży botoks, bo masaż na tkankach głębokich może go nieco przesunąć. Moim zdaniem przeciwwskazaniem jest także kwas hialuronowy. Jeśli zrobisz nici, trzeba odczekać przynajmniej pół roku, bo kobido jest mocną ingerencją w owal twarzy i można coś uszkodzić. Oczywiście zagrożona ciąża jest przeciwwskazaniem, ale to tak jak we wszelkich innych zabiegach. Jeśli jednak z ciążą wszystko jest w porządku, kobido to jeden z nielicznych zabiegów, który można robić w tym czasie.

Nie mamy świadomości, że na twarzy widać wszystko – imprezę dzień wcześniej, słabe nawodnienie, stres, nadmierne napięcie mięśni

Nie kusiło cię, żeby poszerzyć ofertę o inne masaże?

Już na początku założyłem, że nie będę proponować wszystkiego, np. japońskiego masażu, kasai. Będę robić kobido tak, byś do mnie wróciła i jeszcze opowiedziała o mnie swoim koleżankom.

To się sprawdza już trzy lata. Mam dwóch pracowników, pracujemy od poniedziałku do niedzieli, jest bardzo dużo klientów. Przychodzą do nas fajni ludzie, zazwyczaj z polecenia, którzy nie mają nierealnych oczekiwań. Wiedzą, jak to działa, są pozytywnie zaskoczeni pierwszym masażem, ale nie oczekują cudów. Wiedzą też, że jeden masaż niewiele zdziała, a ja nie mam złotej różdżki i jednym ruchem nie usunę im wszystkich zmarszczek. Mówię wszystkim: traktujcie kobido jak relaks, a jeżeli będziecie przy tym dobrze wyglądać, to dodatkowy bonus.

Dodatkowo, jako jedyny salon w Polsce mamy zaszczyt współpracować z renomowaną marką Kiehl’s, co jest dla nas ogromnym wyróżnieniem. Wzajemny szacunek i zaufanie, jakie udało nam się zbudować, przekładają się na jakość naszych usług.

Kobido to luksus?

Nasze masaże są jednymi z najtańszych. Mamy też system różnych pakietów, więc to oferty dla wszystkich. Posiadamy również rozróżnienie ze względu na długość masażu. Osobiście uważam, że 50 minut na zabieg to czas optymalny. Klienci wpadają, odpoczywają i wracają do swoich spraw mając poczucie, że coś dla siebie zrobili.

Jestem zresztą zwolennikiem nie przedłużania zabiegów. Zapytałem kiedyś Kasię, która mnie szkoliła, ile razy wykonać jakiś ruch i dlaczego akurat tyle. Możesz osiem razy zamiast czterech, ale to i tak nic nie da, bo cztery wystarczą – odpowiedziała mi. Dokładnie tak jest – bardzo często już po czterech ruchach osiągniemy odpowiedni efekt.

Czy my umiemy w ogóle zajmować się swoją twarzą?

Myślę, że nie, nikt nas tego nie nauczył. Nie znamy swojej twarzy. Na przykład nie wiemy, jaką mamy skórę i na tłustą skórę dajemy jeszcze tłusty krem. Kiedy pytam kogoś o skórę naczynkową, wiele osób jest zdzwionych, bo nie wie, że taką ma. Nie mamy świadomości, że na twarzy widać wszystko – imprezę dzień wcześniej, słabe nawodnienie, stres, nadmierne napięcie mięśni. Słuchałem kiedyś kosmetologa w radiu, któremu jakaś pani mówiła, że co wieczór wmasowuje w twarz bardzo drogi krem. Ten masaż ma większe znaczenie, niż ten drogi krem – odpowiedział jej. Całkowicie się z nim zgadzam.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?