HZ testuje naturalne kosmetyki: masełko śliwkowe do ust Plantea
Na liście moich kosmetycznych poszukiwań od zawsze widniał punkt: „jeden poręczny, naturalny produkt, który zadba o gładkie i miękkie usta”. I choć do tej pory wypróbowałam już większość drogeryjnych i aptecznych specyfików, nie trafiłam jeszcze na taki, który spełniłby wszystkie moje oczekiwania. Czyli świetnie natłuszczał, zostawiał przyjemny, ochronny film i jednocześnie miał w pełni zdrowy skład. Mimo to, otwierając paczkę z kosmetykami polskiej marki Plantea czułam przypływ entuzjazmu. Zaciekawiły mnie używane przez nich drogocenne oleje, unikalne receptury i bliskie naturze składy. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam przetestować ich masełko śliwkowe. Sprawdźcie, czy zdało mój test jakości.
Kosmetyki naturalne Plantea tworzone są przez inżynier chemii, Patrycję Korzec, która jest mózgiem i duszą operacji. O tym, że Patrycja jest zafascynowana wyszukiwaniem składników i komponowaniem ich w unikalne receptury, widać po sposobie, w jaki opisuje ich działanie – dogłębnie i z naukowym zacięciem. Na stronie marki dowiecie się na przykład, jaki związek chemiczny sprawia, że olej z pestek śliwki pachnie marcepanową nutą.
Masełko śliwkowe do ust
Pierwsze wrażenie: Małe, metalowe, zakręcane pudełeczko, które zmieści się do nawet najmniejszej kosmetyczki. Na uwagę zasługuje również dbałość o estetyczną i ekologiczną formę opakowania. Metalowe pudełeczko otrzymacie w kartonowym etui, a całość będzie przewiązana czarną wstążeczką. To tyle jeśli chodzi o warstwę wizualną, najlepsze i tak czeka na was w środku.
Prosta etykieta i skład taki, jak lubię – czyli dużo roślinnych ekstraktów. Bogactwo kwasów tłuszczowych i rzadko spotykany ekstrakt z lukrecji, pełen fitosteroli i flawonoidów. Lanolina roślinna, nie pochodzenia zwierzęcego – to istotne dla wegan. Zapach naturalny z delikatną nutą śliwki – jeśli jesteście wielbicielkami bezzapachowych aptecznych kosmetyków powinnyście być zadowolone.
Skład: olej z pestek śliwki, wosk pszczeli, olej kokosowy, olej rycynowy, lukrecja, lanolina roślinna, masło shea, olej z oliwek, olej z nasion słonecznika
Skład produktu okiem dermatologa:
Olej z pestek śliwek odpowiada za płynność bariery lipidowej naskórka. Działa regeneracyjne, dodaje skórze sprężystości.
Wosk pszczeli to inaczej wosk żółty, przede wszystkim natłuszcza skórę. Zapobiega utracie wody, zapewniając tym samym odpowiednie nawilżenie.
Olej kokosowy ma bogactwo antyoksydantów, dlatego jego zastosowanie jest szerokie. Opóźnia starzenie się skóry, a po jego zastosowaniu cera staje się promienna. Jest dobrym „zmiękczaczem” skóry.
Olej rycynowy jest składnikiem wielu kosmetyków na oparzenia słoneczne, ale także rozstępy i trądzik. Stymuluje produkcję kolagenu, opóźnia procesy starzenia się skóry.
Lukrecja zmniejsza zaczerwienienia, łagodzi wszelkie podrażnienia skórne. Dobrze wiąże cząsteczki wody, dlatego świetnie nawilża. Nie uczula, więc jest odpowiednia dla każdego rodzaju skóry.
Aplikacja: mikroskopijna porcja wystarczy na posmarowanie całych ust. Mam wrażenie, że starczy mi na wieczność.
Działanie: Tłusty i odżywczy, zgodnie z zapowiedzią – a’la masło. Wygładza, nawilża, działa jak kołderka na usta. Odrobinę nabłyszcza. Idealnie nadaje się pod szminkę, bo szybko się wchłania i dobrze nawilża.
Podsumowanie: Spełnia swoje zadanie! Skład pełen naturalnych ekstraktów, skuteczny w działaniu, poręczny. Szybko likwiduje spierzchnięcia. Wydajny i o uniwersalnym zastosowaniu – używałam go też do skórek paznokci. Muszę walczyć ze sobą, żeby go nie zlizywać z ust – jest słodki w smaku, sprawdziłam (oczywiście niechcący).
Cena: masełko o pojemności 15 ml kosztuje 27 zł
Polecamy
Mleczan sodu – co to takiego? Właściwości i zastosowanie
Kwas pirogronowy – sposób na trądzik, zmarszczki i skórę pozbawioną blasku
Najdroższa przyprawa świata – szafran na zmarszczki i przebarwienia
„Odpowiednio dobrane kosmetyki naturalne mogą być używane przez każdego. Najczęściej sięgają po nie osoby świadome” – mówi Zuzanna Mierzejewska, organizatorka targów Ekocuda
się ten artykuł?