Przejdź do treści

„Jedna aplikacja preparatu może wystarczyć na tygodniowy wyjazd!”. O nowatorskiej na skalę światową metodzie opalania mówi prof. Marcin Majka

Bezpieczne opalanie z nowatorskim preparatem / gettyimages
Bezpieczne opalanie z nowatorskim preparatem / gettyimages
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Ten preparat może długotrwale chronić nie tylko przed słońcem, ale też korygować objawy bielactwa i siwiznę. Jak powstał? – To całkowity przypadek! Sami nie wiemy, jak to się do końca stało. Zmieniliśmy sposób hodowli i okazało się, że powoduje on powstawanie czarnych komórek, które produkują bardzo dużo melaniny – mówi prof. Marcin Majka, biolog, immunolog, twórca najskuteczniejszego na świecie naturalnego i bezpiecznego dla zdrowia preparatu blokującego promieniowanie UV.

 

Magdalena Bury: Najskuteczniejszy na świecie i jako jedyny w 100 proc. naturalny i bezpieczny dla zdrowia preparat blokujący promieniowanie UV – i to właśnie pan jest jednym z jego twórców. Jak wyglądała praca nad preparatem?

Prof. Marcin Majka: Tak naprawdę byliśmy zainteresowani badaniem choroby Parkinsona. Pracowaliśmy nad metodą otrzymywania komórek produkujących dopaminę, które ulegają uszkodzeniu i zanikowi u pacjentów z parkinsonem, z komórek macierzystych. Musieliśmy sposób otrzymywania tych komórek znacząco zmodyfikować, a właściwie to stworzyć go od nowa. I okazało się, że zamiast komórek nerwowych otrzymaliśmy bardzo dużą liczbę czarnych komórek.

Martwiliśmy się, że są one martwe, ale potem zauważyliśmy, że znajduje się w nich barwnik. Na początku myśleliśmy, że jest to barwnik występujący w mózgu. Przy bardziej szczegółowych badaniach okazało się jednak, że jest to melanina, barwnik występujący w naszej skórze. I tak naprawdę dopiero w tamtym momencie zrodził się pomysł, by wykorzystać ją w innym celu.

I co było dalej?

Wraz z moim ówczesnym doktorantem Maciejem Sułkowskim zaczęliśmy prowadzić badania. Po rozmowach stwierdziliśmy, że powstałą eumelaninę należy zastosować inaczej. I tak naprawdę stąd to się wzięło: pomysł oraz badania przedwdrożeniowe finansowane przez uczelnię, które pozwoliły nam zmienić skalę i zrobić więcej badań funkcjonalnych, m.in. dotyczących tego, co się dzieje z melaniną, jeżeli zaaplikujemy ją na skórę.

W tym celu zastosowaliśmy sztuczną skórę, którą można wykorzystać do badań przenikania różnych substancji. A nasza substancja jest w stanie przenikać do głębszych warstw skóry, w przeciwieństwie m.in. do związków chemicznych, które znajdują się w standardowych blokerach chroniących przed promieniowaniem UV.

prof. Marcin Majka / fot. archiwum prywatne

Czyli preparat, który zamiast substancji syntetycznych zawiera naturalną melaninę, został stworzony przez przypadek?

To całkowity przypadek! Sami nie wiemy, jak to się do końca stało. Zmieniliśmy sposób hodowli i okazało się, że powoduje on powstawanie czarnych komórek, które produkują bardzo dużo melaniny.

Czytałam, że melanina wytwarzana w ten sposób może chronić nie tylko przed słońcem, ale też korygować objawy bielactwa i siwiznę. Czy to będzie pana kolejny krok? 

Przy bielactwie mamy rejony skóry, gdzie nie ma melanocytów albo są one upośledzone i nie produkują melaniny. Stąd te miejsca, które nie ulegają pigmentacji. Posmarowanie ich naszym preparatem spowodowałoby zmniejszenie kontrastu lub wyrównanie różnic pomiędzy rejonami skóry.

Jeżeli chodzi o siwiznę, nasz kolor włosów również wynika z pigmentów, które się w nich znajdują. A wraz z wiekiem tracimy zdolność do produkcji odpowiedniej ilości tego pigmentu, dlatego nasze włosy stają się siwe. Teoretycznie, gdyby nam się udało wymyślić metodę wprowadzenia tego pigmentu do włosów, preparat mógłby służyć jako naturalny barwnik. Nie uzyskamy włosów niebieskich ani fioletowych, ale będziemy mogli uzyskać różne kolory blondu czy brązu.

Jak wygląda ten preparat teraz? To taki spray do opalania, jakie znamy od lat?

Na razie, dość chałupniczo, stworzyliśmy prototyp tego preparatu. I on wymaga dopracowania. Chodziło nam o nośnik – melaninę musieliśmy z czymś wymieszać. Wykorzystaliśmy do tego dostępne kremy zawierające bardzo dużo hialuronianu, który umożliwia przenikanie różnych substancji do głębszych warstw skóry. Uzyskaliśmy efekt przenikania, a nie zostawania na powierzchni.

To umożliwia funkcjonowanie tego preparatu przez wiele dni. Jeśli posmarujemy sam naskórek, to po pierwsze – on bardzo szybko się złuszczy, a po drugie – zmyje się. Jeśli natomiast on przeniknie do głębszych warstw skóry, okres złuszczania zostanie przedłużony do kilku dni lub nawet tygodni.

Będziemy się starać przygotować coś na kształt zwykłego kremu do opalania, tylko zawierającego naturalną melaninę zamiast chemicznych blokerów.

Czyli za jakiś czas każda i każdy z nas będzie mógł wyciągnąć ten preparat, posmarować się nim przed urlopem i nie martwić się spieczonymi ramionami?

Szczegółowe badania musimy jeszcze przeprowadzić, ale liczymy na to, że to będą tygodnie właśnie, stąd – może na ten moment na wyrost – stwierdzenie, że jedna aplikacja może wystarczyć na tygodniowy wyjazd.

Kobieta zasłonięta w obawie przed alergią na słońce

A co w sytuacji, gdy osoba posmaruje się, a nie wyjedzie na urlop?

Taka osoba nic nie straci, ponieważ będzie miała darmową opaleniznę. Preparat będzie bowiem działał jak samoopalacz. Mamy tutaj dwa w jednym. Melanina właśnie tak działa: powoduje zabarwienie naszej skóry, ale równocześnie chroni nas przed promieniowaniem UV. To taka zależność, że im więcej tej melaniny produkuje nasza skóra, tym jesteśmy lepiej chronieni i tym ciemniejszy mamy kolor skóry.

Preparatem smarujemy się, żeby zapobiegać przenikaniu promieniowania UV i uszkadzaniu naszego DNA, ale równolegle – i tego nie da się oddzielić – uzyskujemy pigmentację naszej skóry.

Gdzie go kupimy – w aptece czy w drogerii? Ile będzie kosztował?

Co do kanału dystrybucji to jeszcze nie wiemy, jak nasz preparat będzie rozprowadzany. Podobnie nie jesteśmy w stanie dokładnie określić ceny, natomiast będziemy się bardzo starać, by nasz preparat był dostępny dla jak największej grupy odbiorców.

Kobieta w ciąży stoi na plaży w bikini. Ma na brzuchu narysowane słoneczko kremem do opalania.

Próbował pan już na sobie?

Robiliśmy wewnętrzne, eksperymentalne próby zastosowania tego preparatu. Nanosiliśmy go sobie sami na skórę. Nie wywołało to żadnych reakcji alergicznych. Miejsce posmarowania zmieniło jednak swój odcień na ciemniejszy, opalony.

Czy preparat nie zmywa się pod wpływem wody z mydłem?

To działa tak samo jak opalanie. Jeśli nałożymy na skórę krem, a nie wnika on w głąb skóry, pod wpływem wody i złuszczenia się naskórka on się zmyje. Jeżeli coś wejdzie pod naskórek, w głębsze warstwy skóry, to trochę tak jak z naszym opalaniem. Pojadę nad morze i się opalę, a jak wrócę do domu, ta opalenizna będzie się utrzymywać przez miesiąc czy dwa. Ale i ona prędzej czy później zniknie, bo pigment skóry zostanie usunięty wraz z naskórkiem.

Jeśli nasz preparat wniknie w głąb skóry, nie zmyje się. Woda z mydłem nie są w stanie go wypłukać, przed tym chroni naskórek. Z tego powodu zastosowanie naszego kremu będzie trwalsze.

Nazwa preparatu już jest?

Jeszcze nie. Na razie w przeważającej części to panowie pracują nad tym preparatem. Przy wymyślaniu nazwy będziemy musieli jednak poprosić panie, by to była nazwa, która nie odstraszy.

 


Prof. dr hab. Marcin Majka ukończył studia na Wydziale Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 1997-2003 pracował w laboratoriach w Stanach Zjednoczonych, na Uniwersytecie Pensylwańskim w Filadelfii oraz na Uniwersytecie w Louisville. Badania dotyczące komórek macierzystych prowadzi już od 1997 roku. Po dziesięciu latach od ich rozpoczęcia otrzymał Nagrodę Zespołową Ministra Zdrowia za wybitne osiągnięcia naukowe. Od 2003 r. prof. Majka jest adiunktem i kierownikiem Zakładu Transplantologii Collegium Medicum UJ. Tytuł profesora uzyskał w 2010 roku.

Prof. dr hab. Marcin Majka może poszczycić się wydaniem aż 177 publikacji naukowych. To jeden z najbardziej uznanych ekspertów z zakresu biologii komórek macierzystych w kraju. Uczestniczył m.in. w badaniach dotyczących użycia komórek macierzystych w leczeniu uszkodzeń rdzenia kręgowego i mózgu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: